– Przedstawiam państwu człowieka, który pomazał to, co ja tak pielęgnuję – zażartował Wojciech Zawadzki, gospodarz Galerii „Korytarz” podczas dzisiejszego wernisażu wystawy „Cyjanotypie z komentarzami i Panoramy grochowickie”. Eugeniusz Józefowski, profesor sztuk plastycznych, przyznał Zawadzkiemu rację. – Nie jestem fotografem, ale posługuję się fotografią do mojej sztuki – wyjaśnił.
Dla tych, którzy fotografią zajmują się w dobie digitalizacji, pojęcie szlachetnych technik zdjęciowych brzmi niemal muzealnie. Cyjanotypie, gumy i inne sposoby pozyskiwania obrazu z czasów, kiedy fotografia raczkowała, dziś wymaga wręcz encyklopedycznego wyjaśnienia.
Cyjanotypia jest zatem jedną z najstarszych technik powielania obrazu, w której negatyw kopiowany jest na warstwie światłoczułej będącej mieszaniną żelazicyjanku potasu oraz cytrynianu amonu i żelaza. Owa warstwa może znaleźć się na różnej materii, na przykład – papierze przeznaczonym do malowania lub rysowania. W XIX wieku źródłem światła w tej technice było słońce. Dziś mogą być ku temu wykorzystane rozmaite naświetlarki uwzględniające promieniowanie UV.
Tak też czynił autor wystawy. Swoje zdjęcia wykonał metodą cyjanotypii, a później – w ramach odreagowania stresów w pracy – wieczorami „dopracowywał” obrazy kredkami akwarelowymi. – Próbowałem wyjąć negatywy różnych rozmiarów z 20 lat i skopiować je na emulsję, którą pokryłem papier akwarelowy Cansona. I w ten sposób zniszczyłem właściwie to, co on tak pielęgnuje – podkreślił Eugeniusz Grabowski. Prace zostały ponadto opatrzone stosownymi komentarzami.
Z kolei „Panoramy grochowickie” powstały w Grochowicach, bardzo nieciekawej wsi, w której Edward Stachura znalazł inspirację do swojej „Siekierezady”. Profesor Grabowski jeździł przez dłuższy czas do Grochowic i fotografował tę miejscowość w godzinach popołudniowych, kiedy wioska ziała pustką. Prace ułożył w panoramy za pomocą programów graficznych w komputerze, a następnie zlecił naświetlenie takimi „negatywami” płócien pokrytych światłoczułą substancją.
Zadziwiające efekty tak nietypowych zdjęć a jednocześnie obrazów podziwiał dziś na wernisażu cały jeleniogórski światek fotografujących wraz z licznymi znajomymi prof. Grabowskiego. Jak się okazało, ma on w stolicy Karkonoszy całkiem sporo przyjaciół i fanów.
Wystawa będzie czynna do grudnia w Galerii „Korytarz” JCK przy ul. Bankowej.