Dzień, w którym forma przerosła zupełnie treść. I dziś wraca do nas owa treść w nowoczesnej, choć przekrzywionej wersji. Chodzi mianowicie o tak zwane parytety. To taki pomysł naszych feministek, które uznały, że świat zdominowany prze mężczyzn blokuje kobiety w ich ambicjach.
W związku z czym, kobietom powinna należeć się ustawowo połowa wszystkich stanowisk, tych w polityce, urzędach i przede wszystkim na kierowniczych stanowiskach. Kobiety mają je dostawać tylko ze względu na płeć. Nie dlatego, że są zdolniejsze, lepiej wykształcone czy bardziej pracowite niż ich koledzy.
Trochę martwi mnie takie podejście. Ja jestem jak najbardziej za konkurencją, ale uczciwą, gdzie płeć się nie liczy. Dla mnie obowiązkowa „połówka” dla kobiet powinna być w rodzinie: podział ról równo dla ojca i dla matki.
Ale nie o to walczą feministki. Ich interesuje zemsta na tych złych mężczyznach. Uważam całe to zamieszanie za szkodliwe dla naszych Pań. Bo one nie są bezbronne, one dają radę w życiu z takim nagromadzeniem obowiązków – jak praca, dom, dzieci z którym my byśmy nie dali sobie zupełnie rady. I robią to świetnie. Nie trzeba dawać im na siłę nic, bo to by je obrażało. A jeśli jest ich mniej w polityce, czy biznesie, to wynika to chyba z tego, że nasze panie wyżej cenią sobie wartości rodzinne niż przemijającą sławę.
Ja sam składając najlepsze życzenia naszych Paniom, chcę przede wszystkim podziękować im za to, że są i jakie są. Apeluję, aby angażowały się w działalność publiczną. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej. Nie dlatego, że ktoś tak uchwali, ale dlatego, że na to zasługują i bardzo by pomagały nam, słabym mężczyznom, powstrzymywać nie zawsze najlepsze emocje. Niech uśmiech pań będzie nam towarzyszył nie tylko w ich dniu, czyli 8 marca, ale przez cały rok!