Robert R. od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Jak mówił przed sądem, nie wie, dlaczego to on został wskazany za winnego napaści z bronią gazową na jeden z barów oraz napadu na sklep z użyciem noża, do jakich doszło w minionym roku. Wiedziały o tym natomiast ofiary: Anna B. i Justyna B. Obydwie kobiety rozpoznały sprawcę. Dlatego sąd uznał, że postawa oskarżonego jest tylko jego linią obrony i nie dał mu wiary.
Oskarżony 15 września 2009 roku w Żarskiej Wsi grożąc pracownicy Grill baru, Annie B. z użyciem pistoletu gazowego, usiłował ukraść znajdujące się w barze pieniądze, co uniemożliwili mu klienci sklepu. Z kolei 14 listopada 2009 roku w jednym ze sklepów w Zgorzelcu grożąc nożem pracownicy, zabrał z kasy sklepu 100 zł.
Za te czyny sąd orzekł karę pięciu lat więzienia. Za kradzieże dwóch telefonów komórkowych Robert R. dostał sześć miesięcy i 20 dni pozbawienia wolności. Przy czym w ostatnim punkcie ze względu na małą wartość skradzionego telefonu zmieniono kwalifikację czynu z przestępstwa na wykroczenie. Robert R. wszystkich czterech czynów dopuścił się m.in. po wcześniejszym wyroku Sądu Rejonowego w Zgorzelcu z dnia 2 lutego 2005 roku (dwa lat pozbawienia wolności od 26 września 2006 roku do 26 września 2008 roku). Teraz R. będzie musiał posiedzieć za kratkami pięć lat.
Sąd uznał, że dowody co do winy oskarżonego w najważniejszych zarzutach: dwóch napadach z użyciem niebezpiecznego narzędzia, są bezsporne. Obie kobiety rozpoznały sprawcę, a ich zeznania potwierdziły opinie osmologiczne.
- Postęp demoralizacji skazanego jest bardzo wyraźny, oskarżony dokonuje coraz groźniejszych przestępstw. Ten jego pochód demoralizacji trzeba przerwać, by uchronić jego samego przed dalszym zdemoralizowaniem oraz by uchronić społeczeństwo przed tego rodzaju sprawcą – mówił sędzia Robert Bednarczyk.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca w mowie końcowej wnioskował o uniewinnienie sprawcy. Oskarżyciel natomiast żądał sześciu lat i sześciu miesięcy więzienia, jednak nie planuje odwoływania. Mecenas Ilona Grabas mówiła, że najprawdopodobniej złoży od wyroku apelację, bo oskarżony do napadów się nie przyznawał i czuł się niewinny. Ostateczna decyzja ma jednak zapaść po rozmowie ze skazanym.