W sprawie nieodśnieżonego od pierwszych opadów śniegu (ponad trzy tygodnie temu) chodnika na odcinku ul. Spółdzielczej od skrzyżowania z ul. Warszawską do skrzyżowania z ul. Karola Miarki, dzwoniła do nas pani Danuta Ciereszko z Jeleniej Góry. Mówiła, że zgłosiła sprawę do straży miejskiej, gdzie obiecano jej pomoc. Rozmawiała też z przedstawicielem Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jeleniej Górze, do którego należy chodnik. Rozmowy nie przyniosły skutku.
Ruchliwą jezdnią do pracy chodzą też Marcelina Gałysa i Anna Jurewicz, które przyznają, że najgorzej jest wieczorem. Auta jadąc z góry często nie zauważają pieszych, a wyjeżdżając z zakrętu nie mają nawet czasu na reakcję i zahamowanie. O tym zagrożeniu codziennie słucha sprzedawczyni pobliskiego sklepu. Mówi, że na ulice wychodzić muszą nawet matki z dziećmi w wózkach.
– Przejście przez ten odcinek drogi jest koszmarem. Do wyboru mamy połamanie nóg na zasypanym po kolana chodniku lub wyjście na drogę i narażanie życia. Kiedy w minionym tygodniu dzwoniłam do straży miejskiej i miejskiego zarządu dróg i mostów, obiecano mi, że sprawą zajmą się natychmiast, ale nic do tej pory nie zrobiono – mówi pani Danuta Ciereszko.
Jej słowa potwierdza młodszy strażnik Paweł Włodarczyk ze Straży Miejskiej w Jeleniej Górze, który sam osobiście sprawę przekazywał do zarządu dróg i mostów uzyskując taką samą odpowiedź. – Sprawę nieodśnieżonego chodnika zgłaszaliśmy już kilkanaście razy. Wczoraj zadzwoniłem kolejny raz z interwencją. Moje zgłoszenie odebrała pracownica MZDiM, która zapewniała, że przekaże ją Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej (wygrało przetarg na odśnieżanie miejskich chodników i dróg) – mówi Paweł Włodarczyk.
Dzisiaj rano sprawdziliśmy, czy coś w tej sprawie się zmieniło. Niestety, chodnik wygląda dokładnie tak, jak mówili mieszkańcy. – Czy musi dojść w tym miejscu do tragedii, by ktoś ze służb odpowiedzialnych za odśnieżanie chodnika usunął zalegające pryzmy śniegu? – pytają piesi.