W dzieciństwie i młodości, nikt nawet nie podejrzewał, że pan Dariusz może być tak poważnie chory.
Biegałem, grałem w piłkę nożną najpierw w klubie w Chojnowie, gdzie chodziłem do Technikum Hodowli Koni, a później w Karkonoszach – wspomina jeleniogórzanin. - Wówczas jedynym objawem mojej choroby – który dostrzegłem po latach dopiero po usłyszeniu diagnozy – były chude jak patyki łydki i bardzo rozbudowane uda. Nigdy jednak nawet nie podejrzewałem, że kiedykolwiek mogę być w takim stanie jak dzisiaj – dodaje Dariusz Śmiałek.
Pierwsze objawy choroby pojawiły się u pana Dariusza w wieku 30 lat. Wówczas posłuszeństwa zaczęły odmawiać mu nogi.
Idąc chodnikiem, nie mogłem podnieść nogi na krawężnik – wspomina jeleniogórzanin. - Wcześniej przeszedłem wypadek samochodowy i byłem przekonany, że są to jakieś powikłania i kłopoty od kręgosłupa. Poszedłem do chirurga, który postawił diagnozę: rdzeniowy zanik mięśni. Wówczas usłyszałem, że za pół roku nie będę w stanie ani poruszać nogami czy rękami, ani też połykać jedzenia czy oddychać. Zabrzmiało to jak wyrok, ale neurolog dał mi trochę więcej nadziei i wytłumaczył, jak choroba może postępować, bo wiadomo, że każdy organizm jest inny. Dzięki intensywnej rehabilitacji finansowanej ze zbiórek, jakoś funkcjonuję. Samodzielnie poruszam się po mieszkaniu, potrafię odgrzać sobie obiad czy zrobić herbatę, chociaż dzisiaj szklanka wypadła mi z ręki i zalałem dywan, a kilka kropli kawy wylądowało na suficie. Na szczęście serce mam zdrowe i mocne, dlatego walczę i wierzę, że nie wszystko stracone – dodaje pan Dariusz.
W marcu minionego roku Dariusz Śmiałek był w Łodzi na kwalifikacji przeszczepu komórek macierzystych. Ten zabieg nie jest refundowany przez NFZ.
Lekarz powiedział, że jeśli przejdę ten przeszczep i będę intensywnie się rehabilitował, mogę jeszcze chodzić i „zamienię wózek inwalidzki na samochód” – mówi pan Dariusz. – Nie marzę o samochodzie, ale o tym, by móc samodzielnie wstać z łóżka, ubrać się i wyjść jeśli nie z domu, to chociaż na balkon. To dla mnie ogromna szansa na samodzielne życie. Muszę tylko uzbierać potrzebną na ten cel 25 tysięcy złotych. Ja nie mam takich pieniędzy. Żyję z zasiłku. Jestem podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeleniej Górze, który opłaca mi mieszkanie i prąd, a także zapewnia pomoc w sprzątaniu czy robieniu zakupów trzy razy w tygodniu. Jednak z tego zasiłku po opłatach zostaje mi na życie i leki 300 zł. Gdyby nie 70-letnia mama, która czasami mi coś ugotuje lub kupi mi jakieś jedzenie, chyba nie udałoby mi się przeżyć – dodaje Dariusz Śmiałek.
Dzięki zbiórkom i ludziom dobrej woli, na przeszczep już udało się uzbierać 8,5 tysiąca złotych. Jednak wciąż brakuje sporo pieniędzy, a czas działa na niekorzyść Dariusza Śmiałka, bo choroba postępuje.
W zeszłym roku nie udało mi się nic uzbierać na ten cel nic, ze zbiórek wpłynęło okrągłe zero złotych. Jakaś pani mieszkająca w Szkocji sfinansowała mi natomiast kilka miesięcy rehabilitacji, co również było i jest dla mnie ogromna pomocą – mówi pan Dariusz. – Ten rok dobrze się zaczął. Mam już 8,5 tysiąca złotych i od tego by stanąć na nogi, dzieli mnie już 16,5 tysiąca złotych oraz oczywiście pieniądze na dalszą rehabilitację, bez której się nie obędzie – dodaje pan Dariusz.
Od ośmiu lat pan Dariusz jest też „więźniem” swojego mieszkania. Zajmuje bowiem lokum na trzecim piętrze w bloku przy ul. Noskowskiego, gdzie nie ma windy.
Do lekarza wozi mnie transport medyczny, więc to ratownicy znoszą mnie i wnoszą po schodach – mówi pan Dariusz. – Poza tym z domu wychodzę raz w roku, jadę na wigilię do mojej mamy do Mirska. Wówczas muszę kogoś szukać, kto zniesie mnie na dół, zazwyczaj za piwo czy 10 zł. Ale i do tego nie ma zbyt wielu chętnych. Moi sąsiedzi to wiekowi ludzi, najczęściej starsze panie. Ostatnio, kiedy w poniedziałek (7.01) wróciłem od mamy, nie miałem się jak dostać do mieszkania. W akcie desperacji zadzwoniłem na straż miejską i byłem bardzo miło zaskoczony, kiedy panowie w miłej atmosferze pomogli mi dostać się do mieszkania niosąc mnie wąskimi korytarzami. Za to im serdecznie dziękuję, bo nie wiem co by było, gdyby nie ich pomoc – dodaje D. Śmiałek.
Od minionego roku jeleniogórzanin szuka ludzi, którzy chcieliby się z nim zamienić na lokum na parterze lub w bloku z windą.
To mieszkanie jest spółdzielcze, nie zostało jeszcze przeze mnie wykupione ze względu na moją chorobę, mimo że na wykup potrzebne jest tylko 1200 zł. W minionym roku zgłaszałem do Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej chęć zamiany tego mieszkania, ale nikt się nie zgłosił. Może ten rok będzie przełomowy. Wierzę, że wszystko się zmieni, że uda mi się zebrać pieniądze potrzebne na przeszczep, stanę na nogi, wykupię to mieszkanie i wówczas łatwiej mi będzie znaleźć coś na zamianę. Zdaję sobie sprawę, że ta choroba będzie postępować i nigdy nie będę już w pełni zdrowy – podsumowuje Dariusz Śmiałek.
Osoby, które chciałyby pomóc Dariuszowi Śmiałkowi, mogą wpłacić pieniądze po wejściu na stronę „Pomoc się liczy”:
https://pomocsieliczy.pl/target/view/518?fbclid=IwAR0Di8wml-xPGW2649SB4jP3_bjmHktMcJCrFzrv14Q84BJQdVJjlcOdWIs
Na rzecz pan Dariusza można też przelać swój 1% podatku. Oto konto:
PlusBank ul. Ozimska 8, 45-057 Opole
34 1680 1235 0000 3000 1461 2426
Opolskie Stowarzyszenie Rehabilitacji
ul. Samborska 15, 45-316 Opole
Wpisując w tytule przelewu: Dariusz Śmiałek, KRS 0000273196