Donosi o tym Polska Gazeta Wrocławska. W miniony poniedziałek pogotowie odmówiło przyjazdu do turystki, która na nartach przewróciła się i złamała rękę. Pechową dziewczynę ze stoku zwieźli goprowcy, ale na dole długo usiłowali przekonać dyspozytora pogotowia ratunkowego, aby wezwał karetkę.
Rodzina narciarki zwijającej się z bólu usłyszała, że sama musi zadbać o dowiezienie poszkodowanej do szpitala. Niestety, nie miała samochodu, bo w góry przyjechała z wycieczką autokarową. Dopiero po dłuższym przekonywaniu wysłano ambulans. Okazał się potrzebny, bo złamanie było na tyle poważne, że wymagało ześrubowania – czytamy w PGWr.
Co ciekawe, pogotowie ratunkowe nie ma obiekcji, jeśli trzeba wysłać karetkę do pacjenta ze złamaniem nogi. W pozostałych przypadkach o ambulans trzeba się targować. Zdaniem specjalistów to skandal, bo człowiek ze złamaną ręką jest równie bezradny i cierpiący jak z poważnym urazem nogi.
Pogotowie ratunkowe w Jeleniej Górze wszczęło postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Instytucja nie ukrywa jednak, że wyjazdy ambulansów są ograniczane ze względu na koszty. Nie brakuje bowiem wezwań pochopnych, gdzie turysta wpada w panikę, a tak naprawdę nic poważnego mu się nie stało.