Na ścianach galerii BWA portrety typowe i paradoksalnie – nietypowe. Przyzwyczailiśmy się, że twarze widziane na obrazach to świadectwo czasu przeszłego, postaci, których już wśród nas nie ma, które zapisały się czymś ważnym w kartach historii. Tymczasem bohaterów wystawy Boja Wojtowicza możemy spotkać nie tylko na płótnach i deskach wiszących na ścianach galerii, lecz także za rogiem ulicy. Dziś można było podziwiać zarówno dzieła sztuki, jak i modeli, którzy – jako żywo – stali obok swoich artystycznych wizerunków stworzonych ręką malarza z Borowic.
Józef Liebersbach, ksiądz Jerzy Gniatczyk, Jacek Jakubiec, ksiądz Bazyli Sawczuk, Kazimierz Pichlak, ksiądz Wiesław Suchorab, Zbigniew Ładziński – to tylko niektórzy jeleniogórzanie sportretowani przez Boja Wojtowicza. Portrety pełne majestatu, stylem nawiązujące do tradycji tak zwanych portretów na zamówienie, które zdobiły ściany możnych tego świata. Ale tym razem bohaterowie dzieł sztuki to ludzie różni. Ci znani, jak i zupełnie anonimowi.
– Realizacja mojego zamysłu trwała dwa lata – wyznał Andrzej Boj Wojtowicz witany przez dyrektorkę BWA Janinę Hobgarską. – Zaczęło się od wspólnoty, w której mieszkam, od ludzi z Borowic. Później przyszła kolej na wspólnotę wyznań. Stąd portrety duchownych: katolickiego, protestanckiego i prawosławnego – mówił artysta. Jest też rabin. Do tego doszli ludzie, którzy nie mają nic: bezdomni ze schroniska Brata Alberta. Do kompletu wpisują się także ci znani z rozmaitych dokonań, czy też działalności społecznej: Józef Liebersbach, Zbigniew Ładziński, Jacek Jakubiec.
Obrazy Wojtowicza mają głębię właściwą opisom literackim. Twarze namalowane przez artystę stanowią jednocześnie duchowe zwierciadło ich „posiadaczy”. Ten swoisty kod jest czytelny, co oczywiste, la tych, którzy sportretowanych bohaterów znają. Dla tych, którym pozostają oni nieznani, kontemplacja dzieła malarza to przyjemność dla oka, ponieważ obrazy są bardzo atrakcyjnie wizualnie: gra światła, pociągnięcia pędzla, kolorystyka i światłocień przyciągają wzrok i każą doszukiwać się drugiego znaczenia.
Wystawę wsparło starostwo jeleniogórskie. Starosta Jacek Włodyga podkreślił, że to wyraz wspierania sztuki w podjeleniogórskich gminach. Wręczył Andrzejowi Boj Wojtowiczowi bukiet kwiatów. Artysta wdzięcznie dygnął wzbudzając śmiech wśród tłumu zebranych. Wernisaż ubarwiła muzyka hiszpańska (doprawdy wielu trudno było zrozumieć, dlaczego akurat hiszpańska?) w wykonaniu Łukasza Pietrzaka (gitara) oraz solistki wokalistki Małgorzaty Przybysz. Po części oficjalnej uczestnicy wernisażu zasiedli do stołu, symbolizującego zjednoczenie, aby skosztować barszczyku z pierożkami i wznieść symboliczny toast winem.
Andrzej Boj Wojtowicz zajmuje się w swojej twórczości, między innymi, rzadką dziś dziedziną sakralną. Jest twórcą wystroju malarskiego kilku świątyń: kościoła pw. św. Judy Tadeusza na osiedlu Czarne. Projektował także wnętrza kościołów we Włoszech oraz namalował Drogę Krzyżową w świątyniach w Staniszowie i Zgorzelcu oraz w Domu Pomocy Społecznej w Kowarach.
Obecność na wystawie „Spotkanie Człowiek – Człowiek” obowiązkowa!