Największe zagłębie winniczków w Jeleniogórskiem to okolice rzeki Bóbr, zwłaszcza w nizinnych terenach, za Lwówkiem Śląskim. Ale mnóstwo ślimaków jest także na podjeleniogórskich łąkach.
Wprawny zbieracz jest w stanie przynieść do skupu nawet 60 kilogramów winniczków dziennie. Zarobi za to ponad 40 złotych. Poinformowała o tym Gazeta Lubuska.
Sezon na zbiór ślimaka trwa od 1 maja i skończy się za kilka dni. Wolno zbierać winniczki, których muszla ma średnicę nie mniejszą niż trzy centymetry. Na kilogram, za który skup płaci 70 groszy, średnio przypadają 34 winniczki.
W skupach chwalą tegoroczne mięczaki. Podobną są bardzo dorodne. Zbieracze liczą, że spadnie więcej deszczu, bo jak jest wilgotno, ślimak jest bardziej aktywny.
Winniczki z Jeleniogórskiego trafią na stoły Francuzów. To właśnie Francja jest głównym odbiorcą ślimaków. Mają markę smacznych i ekologicznych. Wytwórnie wstępnie przygotowują ich mięso przed wysyłką do kraju nad Sekwaną.
Producenci ubolewają, że ślimaki jakoś nie mogą trafić w gusta Polaków, choć część winniczków kupują polskie markety.
Najsmaczniejsze są smażone na maśle, z dodatkiem kopru i odrobiny czosnku. Podaje się je na gorąco z białym pieczywem i kieliszkiem białego, półwytrawnego wina. Dla smakoszów to prawdziwy rarytas.