Jak podkreśliła, projektami dotyczącymi opłaty abonamentowej zajmuje się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W pracach sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu znajdują się się obecnie dwa projekty. Pierwszy (autorstwa PSL) zakłada likwidację abonamentu i finansowanie mediów publicznych z budżetu państwa, a drugi (złożony przez MKiDN) zakłada uszczelnienie systemu obowiązującego obecnie, aby obywateli zmusić do płacenia abonamentu.
- To uszczelnienie nie do końca się Polakom podoba. W kontakcie z wyborcami wielokrotnie słyszeliśmy, żeby poszukać jednak innego rozwiązania - powiedziała Joanna Lichocka, która zdradziła, że jednym z pomysłów jest powiązanie abonamentu z podatkiem dochodowym. W tym przypadku od każdej pensji pobierane byłoby 5-6 złotych bez względu na to, czy ktoś posiada odbiornik i ogląda telewizję. - Dyskusja trwa nadal. Media publiczne otrzymują na różne sposoby pieniądze i nie grozi im sytuacja kryzysowa - zapewnia publicystka Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie. W przypadku likwidacji abonamentu posłanka zauważa, że zrodzi to poważne zagrożenie, gdyby do władzy doszło ugrupowanie, które chciałoby prywatyzacji całości lub części mediów narodowych. - Takie rozwiązanie dałoby politykom ogromną władzę nad mediami publicznymi - większą, niż mają do tej pory. Docelowo powinniśmy stworzyć taki mechanizm, aby media publiczne były niezależne od doraźnych zmian politycznych - dodała J. Lichocka. - Media publiczne po 1989 roku zawsze były w systemie postkomunistycznym łupem partii rządzących - podkreśliła.
Podczas spotkania była też mowa o dekoncentracji mediów, która również budzi wiele kontrowersji. Chodzi o wydawnictwa, których większościowym udziałowcem są podmioty z kapitałem zagranicznym. - Są różne koncepcje. Ustawa może być bardzo radykalna lub bardziej liberalna. To jest też kwestia wyboru stopnia awantury, jaką ten projekt otworzy. Trzeba pozwolić na to, żeby media były bardziej zróżnicowane, również pod względem kapitałowym - oceniła Joanna Lichocka, która przyznała także, że dostrzegany jest problem lokalnych mediów, które wiążą się z samorządami. Brane jest pod uwagę ograniczenie możliwości finansowania mediów lokalnych przez samorządy.
Posłanka przyznaje, że media wpisały się w konflikt polityczny, ponieważ zawsze są odbiciem rzeczywistości. - Cieszę się, że dzięki zmianom w mediach publicznych poszerzyliśmy pluralizm - nie dominują już tylko poglądy jednej strony, są równoważone poglądy obozu Platformy Obywatelskiej przez opinie i informacje dziennikarzy związanych z "dobrą zmianą". Czasami - również w mediach publicznych wydaje się, że temperament niektórych publicystów i dziennikarzy ponosi mocno, ale myślę, że jest to odpowiedź na zachowanie dziennikarzy i publicystów w mediach komercyjnych związanych ze stroną liberalną. Jest lepiej, bo Polacy mają więcej źródeł informacji - mogą obejrzeć Fakty, po tym Wiadomości oraz Olejnik, a po tym Rachonia, i wyrobić sobie własny pogląd - wyznała dziennikarka, którą do Jeleniej Góry zaprosił senator Krzysztof Mróz.
Były radny Rady Miejskiej mówił m.in. o pomyśle karania za tzw. "fake-newsy". - Można się pomylić, coś nieświadomie powiedzieć, ale tu jest mowa o świadomym podawaniu nieprawdy - powiedział Krzysztof Mróz. Wśród przykładów podawano m.in. doniesienia części mediów o tym, że "Orły Górskiego" ucierpią na ustawie dezubekizacyjnej.
W kwestii planowanych zmian ordynacji wyborczej mówiono przede wszystkim o transparentności wyborów - mają być przeźroczyste urny wyborcze, monitoring w lokalach wyborczych, czy większa kontrola nad liczeniem głosów. Rozważa się także ograniczenie kadencyjności wójtów, burmistrzów, prezydentów do dwóch kadencji - co ma obowiązywać od najbliższych wyborów (nie wstecz). Politycy PiS podkreślali również, że wspomniane projekty ustaw ws. abonamentu czy ordynacji wyborczej będą rozpatrywane dopiero, jak Parlament poradzi sobie ze zmianami w sądownictwie, które są obecnie priorytetem.