Występ w pierwszej eliminacji, Rajdzie Zimowym pokazał potencjał rajdowego Fiata 126p. Trzeci czas w klasyfikacji generalnej, uzyskany na jednym z oesów, napawał optymizmem. Dokładnie 14 kwietnia 1989 roku załoga Automobilklubu Karkonoskiego przystąpiła do rywalizacji na trasach 17. Rajdu Elmot, który był drugą eliminacją krajowego czempionatu.
Dzięki prezesowi nieistniejącej już firmy "polonijnej" Sorima, udało się przygotować jak na tamte czasy bardzo dobry samochód. - Fiat był mocny, obniżony a jego budowa pochłonęła dużo czasu, dzięki czemu był naprawdę szybki, ... ale niestety był za szybki dla mnie. Udało nam się przejechać tylko kawałek Rajdu Elmot i skasowaliśmy samochód, ale te odcinki, które przejechaliśmy były wspaniałe, przyniosły nam dużo wrażeń, a samochód był naprawdę super! - relacjonuje z uśmiechem Marek Gieruszczak.
- Na Rajd Elmot przygotowaliśmy auto w barwach firmy Sorima, na karoserii pojawiły się paski. Wszyscy nazwaliśmy je "zebrą" i ta nazwa przyjęła się także wśród kibiców. Dobrze nam się jechało te zawody, do czasu kiedy spadliśmy na Jodłowniku w przepaść. Kibice nam pomogli, wyciągnęli samochód na drogę. Udało nam się przejechać jeszcze dwa odcinki, ale niestety okazało się, że Marek miał wstrząs mózgu i po drugim odcinku pojechaliśmy do szpitala. Tak zakończył się dla nas ten rajd - wspomina po latach Maciej Maciejewski.
Dzisiaj po 25 latach pamięć tych wydarzeń ożyła. Wszystko dzięki Maciejowi Bryniarskiemu, który postanowił zbudować replikę tej nietuzinkowej rajdówki, a prezentacja auta stała się pretekstem do spotkania z załogą i przyjaciółmi.
- Powody przygotowania repliki "Zebry" były przynajmniej dwa. Po pierwsze z powodu szacunku do Marka Gieruszczaka i Macieja Maciejewskiego za to co zrobili dla lokalnego motosportu (wicemistrzowie Polski w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski z roku 1991. Do dziś są najbardziej utytułowaną załogą Automobilklubu Karkonoskiego. - przyp. redakcja) oraz z uwagi na bardzo ciekawe i charakterystyczne malowanie auta, na które w czasie lakierowania zostało zużyte ponad 150 metrów taśmy malarskiej - mówi autor projektu.
- Samochód powstał z myślą o startach w rajdach i wyścigach, nie jest to eksponat muzealny, tylko prawdziwa rajdówka, którą już wkrótce będzie można zobaczyć na odcinkach specjalnych - dodaje Maciek Bryniarski.
- Bardzo się cieszę, że Maciek przygotował tę replikę, to wspaniała idea. Bardzo mu kibicuję, będę bacznie się przyglądał temu co robi i gdzie będą razem startować...
Jestem bardzo zadowolony, że dzięki Maćkowi mogliśmy się tutaj w fajnym gronie spotkać, powspominać odcinki, na których z Markiem zaczynaliśmy. To wszystko do mnie dzisiaj wraca takimi pozytywnymi myślami. Początki startów na podstawowym poziomie, to tutaj stawialiśmy pierwsze kroki, to w tych lasach i na tych łąkach porównywaliśmy czasy z innymi zawodnikami. Dla mnie to jest bardzo fajny dzień wspominkowy i chciałem podziękować Markowi oraz wszystkim, którzy przyjechali zobaczyć to fajne wydarzenie - dodaje Maciej Maciejewski.