Otwieramy się - chcemy godnie żyć, zarabiać i tak samo dać żyć naszym pracownikom, którzy również nie mają wypłacanych pieniędzy - powiedział Damian Chrzanowski, właściciel rezydencji w Karpaczu. - Czekaliśmy spokojnie, ale czas już się skończył - dodał przedsiębiorca.
Jak podkreślają przedsiębiorcy, gastronomia czy hotelarstwo otwierają się po 17 stycznia w wielu miejscach Polski w jednym czasie, aby do rządu dotarło, że mają już dosyć czekania na wsparcie. Jednocześnie zapewniają, że ponieśli znaczne koszty, aby zapewnić bezpieczeństwo sanitarne swoim gościom i klientom.
Wczoraj zdałam obiekt noclegowy, który miałam w dzierżawie. Nie zostałam objęta "tarczą 6.0", dostałam tylko mikropożyczkę 5 tys. zł, zostałam zwolniona z ZUS-u i 3 razy dostałam postojowe. To zdecydowanie za mało, żeby przetrwać. Musiałam dać wypowiedzenie 10 osobom - powiedziała Katarzyna Pohorecka, która zamierza otworzyć swoją drugą działalność - gastronomiczną. - Mieliśmy spotkanie z prawnikami. Mamy dosyć paplaniny, że dostaniemy pieniądze... Kiedy?! Dochodzi już do tragedii ludzkich. To, co się dzieje teraz to wyłącznie zasługa polskiego rządu - dodała K. Pohorecka.
26 listopada 2020 roku nasz premier w Budapeszcie stwierdził fakt, że żadne rozporządzenie nie może być ponad Konstytucją. Dzisiaj mamy kolejny lockdown, zamknięto nas w domach pozbawiając środków do życia. Mimo próśb, apeli, protestów czy żądań - nasz rząd jest głuchy. Ostatni przyczółek jaki pozostał to niezależne sądy... Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uznał, że rozporządzenie zakazujące prowadzenia działalności gospodarczej jest niezgodne z Konstytucją. Z uzasadnienia wynika, że ograniczenie praw i wolności nie może nastąpić poprzez rozporządzenie, tylko poprzez stan klęski żywiołowej - zaznaczyła na wstępie Małgorzata Chełchowska, prowadząca konferencję prasową.
Przedsiębiorcy przypominali, że w sezonie letnim 2020 roku w naszym regionie było ponad 2 miliony turystów, a zakażeń odnotowano zaledwie 20 i nie ma badań, które by potwierdzały, że to w hotelach czy gastronomii dochodzi do masowych zakażeń.
W konferencji prasowej wzięli też udział przedstawiciele stoków narciarskich, którzy również zamierzają się otworzyć.
Sytuacja jest tragiczna. Nie ma żadnych badań, że uprawianie sportu na świeżym powietrzu jest niebezpieczne. Zachowamy środki bezpieczeństwa, ale otwieramy się. Przedsiębiorcy mają kredyty, muszą opłacić pracowników, energię elektryczną... Ile mamy czekać? Do marca, kiedy to śnieg stopnieje? - mówił Jędrzej Stanek, który dla przykłady podał, że prąd kosztuje go 2 tys. zł dziennie. - Chcemy utrzymać naszych pracowników, żeby za rok nie szukać nowych osób - dodał J. Stanek zwracając uwagę, że obecnie w weekendy na stokach są tłumy z sankami, jabłuszkami, a gdy uruchomią biznes - będą mogli kontrolować liczbę osób i wszelkie wymogi sanitarne.
Uczestnicy konferencji zaznaczyli, że nie wszyscy na raz się otworzą i będą to robić stopniowo. Mają świadomość niezgodności z prawem kar i mandatów, ale część przedsiębiorców nadal się tego obawia. W samym Karpaczu na ok. 600 obiektów związanych z turystyką, ma się otworzyć na początek ok. 100 (hotele, pensjonaty, apartamenty, restauracje, stoki, itp.). Przedsiębiorcy mają kancelarię prawną, która ich wspiera w działaniu i liczą na wsparcie klientów/ gości. Najtrudniej mogą mieć przedsiębiorcy ze Świeradowa Zdroju, gdzie najwięcej turystów było z Niemiec, jednak również liczą na wsparcie rodaków.
Nie jest wykluczone, że powstanie lista firm, które postanowiły się otworzyć (aby turyści wiedzieli, gdzie mogą się udać), ale sprawa jest rozwojowa i na razie taka nie powstała.
Rząd perfidnie obchodzi zapisy Konstytucji, pluje nam w twarz i odwraca się plecami - aż wreszcie sami obchodzą przepisy prawa, aby pojeździć na nartach - mówiła M. Chełchowska, która wymaga od rządu respektowania prawa. - Chcecie nas zamknąć? Zróbcie to zgodnie z prawem wprowadzając stan klęski żywiołowej, wypłacając wszystkim godziwe odszkodowania - dodała właścicielka firmy.