Na uroczystość pobłogosławienia dzwonu – który ku pamięci głównego organizatora czynności związanych z jego powstaniem nosi imię Krzysztofa – przybyło mnóstwo osób, a ona sama miała wielce podniosły charakter. Obok ustawionego nieopodal ołtarza dzwonu wartę honorową pełnili strażacy z przesieckiej OSP oraz przedstawiciel GOPR-u.
Wszak jego dźwięk, który po raz pierwszy zabrzmi podczas tegorocznej pasterki, ma nie tylko odmierzać upływające godziny i zwoływać wiernych na modlitwę, lecz także - zgodnie z historycznym obyczajem – przestrzegać mieszkańców przed różnego rodzaju zagrożeniami. Nim jednak przesieki dzwon zacznie spełniać swe funkcje, trzeba jeszcze zawiesić go na kościelnej wieży, co nastąpi w najbliższych dniach.
Uroczystość pobłogosławienia dzwonu odbyła się równo w cztery lata od dnia, w którym na ufundowanym dzięki hojności przesieckiej społeczności kościele zamontowano wieżyczkę. – Wtedy padał deszcz, a dziś mamy śnieżny krajobraz – wspominano na spotkaniu po mszy. Ktoś przypomniał też, że właśnie owego dnia, gdy kościółek zwieńczyła wieżyczka, zrodziła się idea zgromadzenia środków na odlanie dzwonu. „Chwyciła” ona błyskawicznie i natychmiast pojawiła się pierwsza wpłata. Później były organizowane przez pana Krzysztofa koncerty, na których zbierano datki na dzwon. Ludzie nie szczędzili pieniędzy i oto „rzecz ziściła się”.
Teraz mieszkańcy Przesieki czekają na to, by dźwięk spiżowego „Krzysztofa” rozległ się wśród gór i lasów. Zastanawiają się też gdzie będzie go słychać mniej lub bardziej donośnie. Nie przeszkadza im to jednak planować kolejnej zbiórki środków może na ambonę, a może na tabernakulum w ich własnym kościółku. Przecież wspólnymi siłami wznieśli go od podstaw, wyposażyli w sprzęty, malowidła, no i dzwon, więc czemuż by nie zrobić więcej – dla chwały Pana Najwyższego, dobra własnego i przyszłych pokoleń.