Co roku odżywa nadzieja mieszkańców, że znajdzie się podmiot, który jakoś zagospodaruje zniszczoną Rakownicę. Dziś to jedno z bardziej zaniedbanych byłych uroczysk, gdzie przez około 20 lat działał ośrodek wypoczynkowy z basenem cieszący się powodzeniem wśród jeleniogórzan. Rakownica, zbudowana w czynie społecznym w lipcu 1974 roku, od początku jednak nie miała pewnego zasilania w wodę, co przyczyniło się do późniejszych kłopotów placówki i zdecydowało o jej zamknięciu.
Temat Rakownicy wpisuje się w ogólny problem obiektów basenowych w Jeleniej Górze. Jest obiektem, który ciąży na budżecie Międzyszkolnego Ośrodka Sportu. Obiektem zdewastowanym, zdekapitalizowanym niemal w stu procentach, o wartości księgowej 3,5 mln zł, i nie wiadomo co z nim zrobić. Pomysłu na zagospodarowanie tego terenu nie mam – powiedział Miłosz Sajnog, zastępca prezydenta Jeleniej Góry.
Nie było podmiotów, które chciałby Rakownicę przejąć, zainwestować i prowadzić tam działalność. Jak zapewnia wiceszef miasta, trwają obecnie rozmowy, co robić z obiektami podlegającymi pod Międzyszkolny Ośrodek Sportu. - Jeśli cokolwiek wykluje się z tych rozmów, to państwa poinformuję, ale dzisiaj nie ma żadnej gwarancji, że znajdzie się inwestor na Rakownicę – mówił Miłosz Sajnog.
Poprzedni zarządca, (czyli Związek Harcerstwa Polskiego – RED), doprowadził ten obiekt do dewastacji. Dzisiaj obiekt generuje ogromne koszty, chociażby ogrodzenia i dopilnowania. Kiedy zasiadałem tam jako radny komisji sportu, sugerowałem dyrektorowi o zdjęciu tego obiektu z budżetu MOS - u i przekazaniu go miastu. Myślę, że takie przekazanie Rakownicy miastu nastąpi w najbliższym czasie – dodał zastępca prezydenta.
Zanosi się więc na to, że przez kolejny rok ośrodek pozostanie dzikim wysypiskiem śmieci, a szanse na powrót do jego pierwotnej funkcji są – póki co – znikome.