Znicze i kwiaty pojawiają się na mogiłach niemal wszystkich, którzy odeszli. Jeleniogórzanie i goście obładowani chryzantemami, zniczami i stoikami, którymi udekorują groby, podążają na stary cmentarz przy ulicy Sudeckiej lub cisną się w tłoku w autobusach, aby dojechać na nową nekropolię.
Przy grobach i kwaterach – rozmowy. Często „pouczające”. – Tu leżą żołnierze, których zabili Niemcy podczas wojny – opowiada małej dziewczynce mężczyzna w sile wieku. – Co pan dziecku bzdury gada! Tu nie było żadnej wojny. Nikt nikogo nie zabił – odpowiada mu starszy pan, który zapala znicze przy tablicy upamiętniającej jeńców francuskich… zamordowanych przez hitlerowców.
Przy kwaterze funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, którzy polegli w walce o utrwalanie władzy ludowej, niewielki ruch. Do jednego z grobów podchodzi małżeństwo z dzieckiem. Mąż czyta na głos inskrypcję na nagrobku: – Walczył od Lenino do Berlina a teraz poległ z rąk reakcji. To j… komuch, czerwony – wykrzykuje. Żona go hamuje. – To przecież historia. Co teraz on temu winien? – mityguje kobieta.
Spory ruch przy kwaterze Ofiar Totalitaryzmu i symbolicznym pomniku sybiraków. Jeleniogórzanie, młodsi i starsi – palą znicze i modlą się w ciszy. Nie brakuje też odwiedzających kwaterę żołnierzy Armii Czerwonej. Nikt nie wie, w jaki sposób zginęli. Na pewno nie w bezpośrednich działaniach wojennych. Są przypuszczenia, że to ofiary karnych kampanii, rozstrzelane za przestępstwa popełnione w Jeleniej Górze i okolicach w latach 1945/46). Ale to nie przeszkadza mieszkańcom w paleniu zniczy, także pod pomnikiem chwały żołnierza radzieckiego, który przez długie lata stał na cokole przy placu Bieruta.
Wierni modlą się też przy grobach księży: tych najbardziej znanych: Dominika Kostiala, dziekana i proboszcza parafii św. Erazma i Pankracego oraz Wilhelma Kubsza, kapelana I Armii Wojska Polskiego i proboszcza parafii garnizonowej.
Nie brakuje jednak mogił, na których leżą tylko skromne wiązanki i nieliczne znicze. Wśród nich jest nagrobek pierwszego starosty jeleniogórskiego Wojciecha Tabaki. Są groby bezimienne, las krzyży w kwaterach, gdzie pochowano najmłodszych: dzieci, które nie miały szansy, aby dorosnąć. Niektóre nagrobki zupełnie zapomniane, zapadnięte, z wytartymi nazwiskami. Kontrastują z błyszczącymi marmurem pomnikami, grawerowanymi portretami nieżyjących i wszystkimi innymi przejawami cmentarnej mody.
Na hojność odwiedzających cmentarze liczą nie tylko kwestujący na różne cele: w tym na Wyższe Seminarium Duchowne w Legnicy lub na parafię polsko-katolicką w Jeleniej Górze. Nekropolię przy ul. Sudeckiej opanowali Romowie, którzy w kilku zakątkach cmentarza głośno domagali się jałmużny. Większość przybyłych omijała ich jednak obojętnie.
Tradycyjnie przed cmentarzami znicze i kwiaty sprzedają harcerze. Dochód z handlu przeznaczą na organizację obozów wakacyjnych.