Czerwiec to okres, kiedy pszczele rodziny rozwijają się w największym stopniu. Dlatego możemy natknąć się na rój pszczół nawet na własnym podwórku. Pszczoły między późną wiosną a wczesnym latem się roją. Oznacza to, że rodziny się dzielą i wylatują z ula w poszukiwaniu nowego domu.
By taka rodzina mogła przeżyć, powinna trafić pod opiekę pszczelarza. Apelujemy, aby reagować odpowiednio, ponieważ pszczoły są w bardzo trudnej sytuacji. Czynników, które składają się na ich masowe wymieranie jest wiele. Mogą przyczyniać się do tego opryski stosowane przez rolników. Niektóre powinny być wykonywane w nocy, natomiast nie każdy tego przestrzega i wykonuje oprysk w dzień, kiedy aktywne są te owady.
Kolejną sprawą są choroby. Niestety, niektóre są bezobjawowe, inne trudno zauważyć w początkowej fazie rozwoju. Do najpopularniejszych należą warroza oraz nosemoza. Zanieczyszczone powietrze też może być skutkiem ich masowego wymierania. A jak wiadomo, w ostatnim czasie nad kotliną unosił się smog.
– Sytuacja jest bardzo poważna. W ubiegłych latach zdarzało się po kilka zgłoszeń dziennie o rojących się pszczołach. W tym roku dostałem tylko jedno – powiedział nam doświadczony pszczelarz, hodowca z Pasieki Michałowickiej.
Ważne, aby zgłaszać zauważone roje, najlepiej – jeżeli nie mamy znajomego pszczelarza - zgłaszać takie zdarzenia do straży pożarnej. Strażacy dysponują numerami telefonów pszczelarzy, którzy chętnie przyjadą i taką rójkę fachowo zabiorą. Pamiętajmy, że w ten sposób działamy na korzyść wymierających pszczół.