Sąd uznał, że wyrok sądu rejonowego w wymiarze czterech lat więzienia za śmiertelne potrącenie kobiety, jest zbyt niski. Ale, jak tłumaczyła, sędzia Klara Łukaszewska, w związku z tym, że główny zarzut dotyczył wydarzenia sprzed trzech lat, kiedy to według prawa sąd apelacyjny nie mógł podnieść wyroku wydanego przez sąd I instancji nie czyniąc ustaleń na niekorzyść oskarżonego, wyrok musiał zostać uchylony w tej części.
- Sąd podzielił bowiem argumenty prokuratury zawarte w apelacji, a dotyczące m.in. umyślnego naruszenia prawa przez Dawida Sz., poprzez jazdę z nadmierną prędkością niedostosowaną do warunków panujących na drodze 16.listopada 2013 roku, czyli bardzo gęstej mgły – mówiła sędzia Klara Łukaszewska. - Z zeznań świadka, którego swoim samochodem minął oskarżony wynika, że Dawid Sz. mógł poruszać się z prędkością nawet 120 km/ h. Jest to oczywiście subiektywna ocena świadka dokonana na podstawie porównania, że jeśli on jechał około 60 km/h, a oskarżony go wyminął z dużą prędkością, to mógł znacznie przekroczyć dozwoloną w tym miejscu prędkość 50 km/h. Dlatego sąd postanowił uchylić wyrok i skierować go do ponownego rozpatrzenia z zaleceniem dla Sądu Rejonowego ustalenia faktycznej prędkości z jaką poruszał się oskarżony – dodała sędzia.
Za pozostałe przestępstwa, w tym jazdę samochodem wbrew zakazowi sądowemu, nie zatrzymywanie się do kontroli drogowej, znieważenie funkcjonariusza, a także naruszenie nietykalności cielesnej Michała D. i inne, sąd apelacyjny orzekł natomiast karę łączną w wymiarze 1,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności.
Dla przypomnienia: do tragicznego potrącenia 60-latki doszło 16.listopada 2013 roku około godz. 19.20 przy ul. Sudeckiej w Jeleniej Górze, nieopodal hotelu Tango. Kobieta wraz z rodziną próbowała przejść przez jezdnię. Kierowca srebrnego BMW śmiertelnie potrącił ją, nie udzielił jej pomocy i uciekł z miejsca wypadku. 60-latka zginęła na miejscu. Obrona oskarżonego próbowała udowadniać, że to nie Dawid Sz. potrącił kobietę, a następnie przekonywała, że winę za to zdarzenie w równym stopniu ponosi piesza i jej rodzina, która przed przejściem przez drogę w miejscu nieoznakowanym powinna upewnić się czy nic nie jedzie. Sąd Apelacyjny zupełnie tych argumentów nie podzielił.