Na wstępie posłanka PO (Zofia Czernow) zarysowała różnice między obiema unijnymi perspektywami finansowymi względem Dolnego Śląska. Jak mówiła, w latach 2014-2020 w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego województwo miało do dyspozycji 10 miliardów złotych, a w obecnej ma to być 4 mld zł. Parlamentarzystka wspominała również o wskaźnikach rozwojowych na naszym terenie, gdzie Dolny Śląsk 75 proc. PKB per capita do średniej unijnej, ale subregion jeleniogórski 54 proc., a subregion wałbrzyski 51 proc.
Od kilku lat mówiliśmy o tym, że trzeba Dolny Śląsk podzielić na region północny i południowy - mówił Jerzy Łużniak, który wcześniej spotkał się z prezydentami Wałbrzycha, Legnicy i Wrocławia. - Przy każdej perspektywie wschód Polski miał dodatkowy program rozwoju ściany wschodniej - to były miliardy... teraz również dostaje dodatkową pulę - dodał prezydent Jeleniej Góry, którego zdaniem rząd przyznał większe środki poszczególnym regionom za lojalność polityczną. - Pod Wałbrzychem mamy gminy, które mają kilkadziesiąt milionów rocznego budżetu i dostają od rządu dodatkowe 10 mln zł - ubolewał polityk PO.
Olgierd Poniżnik, burmistrz miasta i gminy Gryfów Śląski, dziwił się, że radni Sejmiku Dolnośląskiego - Teresa Zembik i Andrzej Kredkowski, którzy wywodzą się w tych terenów - głosowali przeciw wspólnemu stanowisku województwa do Rady Ministrów.
Zawsze jak się z nami spotykają, to deklarują, że pomogą, ale niewiele z tego wynika - ubolewał O. Poniżnik. - Jesteśmy wkurzeni na to, co się wydarzyło. Przecież w rządzie mamy polityków z naszego terenu. Pani poseł Machałek i poseł Kubów byli w grupie 9 osób, które te pieniądze dzieliły - dodał szef Konwentu Wójtów, Burmistrzów, Prezydentów i Starostów Regionu Jeleniogórskiego i części Legnickiego.
Dolny Śląsk został ukarano za to, że rozwijał się tak, jak trzeba. Nasz region obfituje w zabytki - ratując zabytki nie robimy kanalizacji, wodociągów, zostawiamy na koniec drogi. Nie dostaliśmy pieniędzy z tarczy, czy od wojewody - kiedyś składaliśmy dobre wnioski, a teraz złe... - dodała Mariola Szczęsna, burmistrz Lwówka Śląskiego, która wylicza, że zabraknie środków na przedszkola, szkoły, dla przedsiębiorców, czy na walkę ze smogiem.
Burmistrz Kowar zwracała uwagę, że rząd zapomniał o miastach poprzemysłowych - są środki na miejscowości PGR-owskie, ale w miastach typu Kowary znaczna część to dawne zakłady przemysłowe i zabraknie środków np. na kanalizacje.
O problemach miast turystycznych mówił Mirosław Graf.
Zostaliśmy sponiewierani. Z jednej strony podcięto nam nogę turystyczną, która była głównym źródłem dochodów w Szklarskiej Porębie, Karpaczu, Świeradowie Zdroju, a z drugiej strony te miasta staną przed dylematem inwestycyjnym. Będziemy pomagać mieszkańcom i nie zostanie nam na inwestycje - mówił burmistrz miasta pod Szrenicą.
Z kolei burmistrz miasta i gminy Świerzawa podał jako przykład problemy, jakie napotka przy inwestycjach.
Gmina Świerzawa ma projekty na kanalizację sanitarną na 17 mln zł, więc jeśli te środki unijne na lata 2021-2027 zostaną aż tak zmniejszone - zostanie nam na 7 mln zł. To pokazuje skalę o ile mniej będziemy mogli zbudować kanalizacji - dodał Paweł Kisowski.
Warto zaznaczyć, że w poprzedniej perspektywie gminy musiały zapewnić 15 proc. wkładu własnego, a w nowej perspektywie będzie to prawdopodobnie 30 proc. Samorządowcy zabiegają również o to, aby na perspektywę po 2027 Dolny Śląsk został podzielony na dwa tzw. NUTS-y.
Być może zaczęliśmy o to zabiegać za późno i nie udało się na obecną perspektywę - przyznał Jerzy Łużniak podając jako przykład podział na dwa obszary statystyczne w województwie mazowieckim, gdzie osobno traktowana jest Warszawa.