Na pewno nie jest to ozdoba stolicy Karkonoszy. Na szczęście od wielu lat już z kominów nie wydobywają się trujące opary, bo Celwiskozę, fabrykę sztucznych włókien, największego truciciela środowiska w Kotlinie Jeleniogórskiej, zlikwidowano w 1989 roku. Ale popadające w ruinę obiekty szpecą okolicę.
Pomysł na zagospodarowanie kominów pojawił się już podczas obrad rady miejskiej. Niektórzy rajcy apelowali o zburzenie tych obiektów. W ten sposób Janowice pozbyły się szpecącego komina nieczynnej papierni. Pojawił się też pomysł wykorzystania kominów Celwiskozy na cele turystyczne. – Na najwyższym można by urządzić wieżę widokową, zamontować windy, aby wwoziły tam zainteresowanych – mówiono.
Póki co żadna z koncepcji nie przeszła. Rozbiórka kominów jest za droga, nie ma też środków na adaptację najwyższego komina dla turystów. Na razie zyski właściciel terenu ma jedynie od operatorów telefonii komórkowej, ponieważ na kominach zainstalowano jej nadajniki.
Szans na realizację nie ma też pomysł uczynienia z dawnej Celwiskozy czegoś w rodzaju muzeum industrialnego. – Na terenach, gdzie kiedyś był przemysł, ale został zlikwidowany, w dawnych fabrykach urządza się takie ekspozycje – argumentują zwolennicy idei i dawni pracownicy zakładu.
Na razie grasują tam złomiarze, którzy już raz doprowadzili do zawalenia się jednej z dawnych hal. Zakład stanowi też przykry widok dla ludzi, którzy jadą pociągiem do Szklarskiej Poręby. Istniał tam kiedyś przystanek Jelenia Góra Celwiskoza. Dziś to ruina.
Jej scenerię wykorzystują miłośnicy paintballu, zabawy polegającej na ostrzeliwaniu się nabojami z farbą za pomocą pneumatycznej broni. Jak na razie to jedyny sensowny pomysł na zagospodarowanie byłego gospodarczego motoru (i truciciela środowiska) Kotliny Jeleniogórskiej.