W stolicy Karkonoszy Schetyna spotkał się z członkami partii w Filharmonii Dolnośląskiej, przybyli m.in.: posłanka Zofia Czernow, starosta Anna Konieczyńska, przywróceni do partii Jerzy i Wojciech Łużniakowie, a także nie będący w szeregach PO prezydent Jeleniej Góry Marcin Zawiła.
Spotkanie ze swoimi zwolennikami były minister bardzo szybko utajnił. Tylko przez około minutę przedstawiciele mediów mieli szansę fotografować uczestników spotkania, po czym G. Schetyna w dość nieelegancki sposób wyprosił dziennikarzy z sali, co przy tak dużym doświadczeniu dolnośląskiego polityka w dyplomacji może wskazywać na duże napięcie przy okazji wewnątrzpartyjnych wyborów.
Zanim spotkanie się rozpoczęło Schetyna odpowiedział na kilka pytań. - Cieszę się, że jestem w Jeleniej Górze, bo to miasto, któremu bardzo dużo zawdzięczam, jeżeli chodzi o moją historię polityczną. Przez 10 lat tutaj kandydowałem, reprezentowałem jeleniogórzan w miarę swoich możliwości w Sejmie i polskim rządzie. Dzisiaj, mam nadzieję, dobrą tradycję kontynuuje pani Zofia Czernow – powiedział na wstępie 52-letni polityk urodzony w Opolu podkreślając w swoim wystąpieniu, że jego rywal (Tomasz Siemoniak) związany z Wałbrzychem, od lat mieszka w Warszawie, a on „trzyma się” na Dolnym Śląsku. - Musimy przeorientować się w stronę struktur lokalnych. Musimy być bardziej obecni na dole – wiem jak to zrobić i będę o tym mówił na spotkaniu – stwierdził Grzegorz Schetyna, który uważa równocześnie, że Platforma jest po 8 latach dobrych rządów, ale musi szukać wsparcia w Polsce samorządowej.
Były minister odniósł się również do manifestacji „obrońców demokracji”, które uważa za bardzo ważny sygnał, który władza powinna bardzo poważnie potraktować. - To pokazuje, że nie ma zgody na państwo w stylu „pisowskim” - zawłaszczającym wszystko, co niezależne i inne niż polityka PiS – powiedział Schetyna.
Wyniki wyborów na szefa PO, w których wzorem SLD głosuje każdy członek partii - powinny być znane po 20 stycznia 2016 r.