– To, co zobaczyłem, przeszło moje oczekiwania – podkreśla Adrian Janda z Cieplic, który dziś wybrał się na spacer po największym cieplickim parku. Ogromne kałuże po deszczach, ścieżki w błocie, wydłubane kostki brukowe, okaleczone drzewa, mnóstwo niedoróbek – to rzuca się w oczy od razu.
Rewitalizacja Parku Zdrojowego trwała prawie dwa lata. Przez ten czas – zgodnie z założeniem – wytyczono nowe alejki, wycięto część drzew, a całości przywrócono funkcję spacerowego ogrodu, jaką ten teren spełniał w XIX wieku. Jednym z punktów planu rewitalizacji było także przeznaczenie parku głównie na spacery dla kuracjuszy, więc już na początku zastrzeżono, że po remoncie nie będzie można jeździć rowerami po alejkach. Wprowadzono także wiele innych ograniczeń.
Z góry było też wiadomo, że nie od razu Park Zdrojowy po rewitalizacji będzie wyglądał wzorowo. To kwestia nasadzeń roślin, które przecież muszą się przyjąć i urosnąć, aby całość wyglądała estetycznie. Dywany kwiatowe charakterystyczne dla eklektyzmu w sztuce ogrodowej, który jest podstawą projektu, uformują się dopiero wiosną. A na ostateczny efekt będzie do podziwiania nawet za dziesięć lat.
Tymczasem na prace rewitalizacyjne wykonane przez firmę ANTI S.A z Wrocławia obowiązuje pięcioletni okres gwarancji. Wykonawca ma więc obowiązek naprawić to, co okaże się nieprawidłowo wykonane. Wiele wskazuje na to, że na niektórych obszarach parku są kłopoty z odprowadzeniem wody deszczowej. Wiadomo, że system drenażowy powstał jeszcze przed 1945 rokiem, ale podczas prac wykonano nowe odwodnienia… Czy zdadzą egzamin? Na razie na to nie wygląda.
Trudno oceniać pochopnie nie zakończoną jeszcze w pełni realizację inwestycji, która kosztowała miasto (przy wsparciu z funduszy unijnych) około 12 milionów złotych. Park wzbogaci jeszcze odrestaurowana muszla koncertowa. Jednak niełatwo też pierwsze wrażenia nazwać korzystnymi. Kuracjuszom i mieszkańcom przyjdzie zatem uzbroić się w cierpliwość, bo na piękne, suche alejki i ukwiecone dywanami rabaty sporo będzie trzeba jeszcze poczekać.