Dzięki błyskawicznej interwencji strażników miejskich kilkanaście osób z budynku wielorodzinnego mogło pozostać w swoich mieszkaniach po tym, jak zapalił się jeden z przewodów kominowych. Mowa o szybkiej reakcji na zagrożenie, które pojawiło się przy ul. Wolności.
Do zdarzenia doszło w zeszłym tygodniu przy ulicy Wolności 37.
- Dyżurny Straży Miejskiej przyjął zgłoszenie o zadymieniu z komina przy ulicy Mickiewicza – informuje rzecznik straży miejskiej Artur Wilimek. - Strażnicy podczas kontroli ujawnili, że zadymienie pochodzi z budynku, ale przy ulicy Wolności. Na miejscu ustalili, że zapaliła się sadza w jednym z kominów. Błyskawicznie zlokalizowali mieszkanie, do którego przydzielony był ten komin. Zastali w nim mężczyznę, który palił w piecu koksem. Nie wiedział, że zapalił się jego przewód kominowy. Strażnicy polecili wygaszenie pieca i przewietrzenie mieszkania, gdyż trujące spaliny wydostały się do lokalu i na klatkę schodową – dodaje Artur Wilimek.
Na miejsce została wezwana straż pożarna i zarządca budynku. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że kominy były ostatnio czyszczone, ale nie została usunięta sadza z wyczystek i to właśnie ona przyczyniła się do zapłonu komina.