Dr Jekyll pod postacią Hyde'a jest tak bestialski, że jedyne co pozostaje po jego czynach to wszechogarniające wyrzuty sumienia. Ostatecznie bohater popełnia samobójstwo... Ale co jeśli dr Jekyll zmieniłby się w nie Pana, a w Panią? Jaki byłby koniec tej historii? Może dr Jekyll, zmieniony w Panią Hyde wcale nie byłby bezuczuciową bestią, a kimś, kto zmieni świat? Na przykład walczącą o prawa kobiet emancypantką albo żoną księcia Alberta Sachsen-Coburg-Gotha?
Osiemnastu artystów z aż czternastu państw musiało stawić czoła wyzwaniu rzuconemu przez Anitę Bialic i stworzyć swoją szklaną wizję wyobrażenia o zagubionym w XXI wieku doktorze Jekyllu. Interpretacje były różne, jednak efekty końcowe – oszałamiające.
Oglądając wystawę nie miałam żadnych wątpliwości co do wielkości i mnogości ekspresji nowoczesnych artystów. Jak sama zobaczyłam – gama pomysłów o interpretacji współczesnego społeczeństwa jest nieograniczona. Najbardziej zapadła mi w pamięć praca Johna Morana – "Back to school" (z ang. powrót do szkoły), przedstawiająca chłopca, który został postrzelony po tytułowym powrocie do szkoły. Jedna z dłoni dziecka jest poplamiona krwią z rany postrzałowej. Na jego twarzy maluje się zdziwienie, niedowierzanie i szok. Jego koszulka ozdobiona jest logiem "RIGHT TO LIFE" (z ang. Prawo do życia), bo przecież każdy z nas je ma, a jednak niektórzy decydują się nam je odebrać. Autor przedstawił niesprawiedliwość dzisiejszego świata i skłonił do refleksji na temat nieuchronności jego końca. To wszystko za pomocą perfekcyjnie wyszlifowanego i uformowanego szkła z elementami lateksu.
Krista Israel – bo tak nazywa się twórczyni dzieła, przedstawiła nam swój "Strange Case", bo to rzeczywiście dziwny przypadek, że większość społeczeństwa jest uzależniona od nierealnego i internetowego świata. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to otoczona fiolkami z kobaltowym płynem szklana ręka. Następnie wbita w nią strzykawka, pełna wspomnianego płynu. Oczywiście wszystko to opisane jednym słowem – facebook, facebook, facebook. XXI wiek to wiek rozwoju, innowacji, technologii i... internetu. Autorka postanowiła przedstawić współczesny problem, za pomocą porównania go do uzależniającego narkotyku. Głęboki przekaz, który bezsprzecznie daje do myślenia. Z resztą jak i moim zdaniem – cała wystawa.
Widziałam spektakularność, jeśli chodzi o zabawę kolorami. Awangardowość, jeśli mowa o sztuce wykonania prac. Nieschematyczność i zróżnicowanie jeśli chodzi o przekaz, bowiem każdy autor wzbogacił wystawę o coś od siebie, coś od serca, co pozwoliło na stworzenie wybitnej całości. Słysząc rozmowy moich rówieśników, którzy opuszczali wystawę spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami. Każdy uczestnik wystawy zabrał jej część ze sobą do domu, nie dosłownie, a w przenośni i dzięki temu może stworzyć swoje własne wyobrażenie Pani Hyde. W moim przypadku to kobieta, która nie boi się walczyć o lepszy świat – bez wojen i uzależnień.