Pisze o tym poniedziałkowa "Gazeta Prawna". – Państwowa Inspekcja Pracy zmieniła zdanie i nie uważa już stacji benzynowych za placówki użyteczności publicznej, które mogą być otwarte w święta – donosi dziennik.
Takie samo zamieszanie powstało w przededniu Wszystkich Świętych, kiedy to dystrybutorzy paliw także zagrozili, że zamkną stacje z obawy przed karami nałożonymi przez PIP. Wówczas inspektorzy uznali, że punkty mogą być otwarte. Uznali stacje za placówki użyteczności publicznej. Teraz już tak nie uważają.
– Właściciele stacji boją się, że pracownicy mogą poskarżyć się Państwowej Inspekcji Pracy. Jeśli ta pomoże im złożyć skargę do sądu, a sędziowie uznają, że właściciele złamali prawo, to grożą im surowe kary – zaznacza Dziennik w wigilijnym wydaniu.
Dystrybutorzy wolą dmuchać na zimne. I na wszelki wypadek zamkną stacje na Boże Narodzenie i Nowy Rok, by nie płacić 30 tysięcy złotych mandatu. Dlatego lepiej nie zostawiać tankowania na ostatnią chwilę, bo mogą nas czekać same problemy, radzi gazeta.