Niewiele zabrakło, żeby koszykarze Sudetów rozprawili się w dwóch meczach z faworyzowanym GTK Gliwice. Po sobotnim zwycięstwie na Śląsku nadszedł czas na występ przed własną publicznością. Zadanie o tyle trudniejsze ponieważ na parkiecie hali im. Mariana Koczwary zabrakło braci Niesobskich. Mimo osłabienia kadrowego jeleniogórzanie stawiali czoła ekipie GTK, przez niemal całe spotkanie trwała wyrównana walka o każdy punkt. Oba zespoły miały krótkie przestoje, w poczynania zawodników wkradały się nerwy i brak dokładności. Początkowo lepiej w mecz weszli goście, którzy prowadzili różnicą 5 punktów (9:14), ale miejscowi szybko się przebudzili i po pierwszej kwarcie prowadzili 23:22. Druga odsłona była popisem Jarosława Wilusza, który w czwartek (28. marca) będzie obchodzić 28. urodziny, ale na przerwę koszykarze schodzili przy stanie 37:39.
Po zmianie stron przyjezdni przez kilka minut utrzymywali prowadzenie, ale od stanu 44:48 stracili 10 punktów z rzędu. W tym czasie na uwagę zasłużyła popisowa akcja Raczka z Wojciulem, kiedy to ten pierwszy zaliczył efektowną asystę, która rozgrzała nieco zaspaną publiczność. Podopieczni Artura Czekańskiego byli bliscy zakończenia rywalizacji z GTK na dwóch meczach, ale od stanu 57:50 po ich rzutach piłka "tańczyła" po obwodzie obręczy, co wykorzystywali koszykarze z Gliwic. Tym razem to goście zaliczyli 10-punktową serię i do końcowej syreny kontrolowali wynik. Na 18 sekund przed końcem Kozak dał promyk nadziei trafiając za 3 pkt. (na 70:73), ale na więcej nie starczyło czasu i do wyłonienia zwycięzcy potrzebny będzie trzeci mecz, który zaplanowano na środę, 3. kwietnia w Gliwicach. W szeregach Sudetów zagra już Rafał Niesobski, zatem miejmy nadzieję, że będzie równie dobrze jak w pierwszym spotkaniu fazy play-off.
- Zespół z Jeleniej Góry postawił nam niesamowicie wysokie warunki nawet grając bez braci Niesobskich, powiedzmy szczerze - wróciliśmy z dalekiej podróży dzisiaj. Cały czas uprzedzałem chłopaków, że to nie będzie spacerek. Powiem szczerze, że trafiliśmy na najlepszy zespół, bo pozostała trójka od 6 do 8 miejsca takiej siły nie prezentuje jak Jelenia Góra - duży szacunek dla tego zespołu, dla trenerów, jestem pełen uznania. Cieszymy się, że potrafiliśmy doprowadzić do trzeciego meczu. W Gliwicach szanse są dla nas 51 do 49 procent, bo gramy u siebie - podsumował trener GTK, Grzegorz Pinkowski.
KS Sudety Jelenia Góra - GTK Fluor Gliwice 72:74 (23:22, 14:17, 20:13, 15:22)
KS: Raczek 16, Czech 15, Wilusz 13, Wojciul 13, Kozak 12, Kiljan 3, Minciel, Nadolski.
GTK: Podkowiński 15, Bacik 14, Wróbel 12, Wiekiera 10, Soehrich 9, Podulka 6, Nawrot 6, Kołcz 2, Karolak, Szymański.
KS Sudety Jelenia Góra - GTK Gliwice 1:1
23. III: GTK - Sudety 64:72
27. III: Sudety - GTK 72:74
03. IV: GTK - Sudety
Przy okazji meczu odsłonięto kolejną tablicę Jeleniogórskiej Galerii Sław Koszykówki. Tym razem uhonorowano legendarnego koszykarza JKS Spartakusa, Romana Misiewicza:
- Jest mi bardzo przyjemnie, że będę wisiał na tej sali, gdzie zostawiłem dużo zdrowia i coś próbowaliśmy dla tego miasta zrobić. Jestem wdzięczny władzom klubu, Irkowi Taraszkiewiczowi, Leszkowi Oleksemu. Myślę, że chłopcy pod okiem trenerów zaczną coraz lepiej grać i mam nadzieję, że w Jeleniej Górze jeszcze kiedyś doczekamy się ekstraklasy - życzyłbym tego sobie, wszystkim kibicom i całej Jeleniej Górze - powiedział Roman Misiewicz.
- Bardzo wiele mu zawdzięczam, każdy trening, przebywanie z tym człowiekiem to była wielka przyjemność i nauka życia. Takich ludzi, którzy kształtują charaktery szczególnie młodych koszykarzy jest coraz mniej - mówił o Romanie Misiewiczu, obecny trener Sudetów Artur Czekański.
Wśród widzów po raz pierwszy pojawił się nowy przewodniczący Rady Miejskiej Jeleniej Góry, pan Leszek Wrotniewski.