Jeśli sięgniemy pamięcią wstecz to sklepy jeszcze kilka lat temu nie zachęcały do zakupów. Często śmierdziało w nich grzybem, a ubrania trzeba było wygrzebywać sobie z koszy. Kupowało się na kilogramy. Rzadko kiedy trafiały się naprawdę porządne ciuchy. Na szczęście czasy te, a wraz z nimi takie sklepy przeszły do lamusa.
Obecnie second handy są na topie. Można znaleźć tam modne, czasami nowiutkie ubrania za nieduże pieniądze. Ciuchy wiszą na wieszakach, są czyste, pachną proszkami do prania. Każdy ma swoją cenę. Pomieszczenia sklepowe są schludne i zachęcają do przebywania w nich. Sprzedawczynie są uczynne i potrafią doradzić klientowi. Jeśli jesteśmy częstym gościem możemy poprosić panią, aby odłożyła nam przy następnej dostawie ubrania, których potrzebujemy.
Ceny nie są wygórowane. Często są one adekwatne do jakości bluzki czy spodni. Oczywiście można i należy się targować. Mitem jest, że w takich sklepach kupują tylko kobiety. Mężczyźni coraz śmielej przebierają wśród wieszaków, choć jak przyznał jeden z panów, czasami wśród samych kobiet czuje się nieco onieśmielony.
Zauważyć można także tendencję do specjalizowania się sklepów z używaną odzieżą. W Jeleniej Górze są już takie, które w swoim asortymencie mają wyłącznie ubrania i akcesoria dla kobiet, mężczyzn i dzieci. Należałoby zastanowić się, dlaczego jest tak dużo takich sklepów. Na przykład w Cieplicach jest ich około 15, a w Sobieszowie 4.
Umieszczone są one przy głównej ulicy tak, aby były widoczne dla jak największej ilości ludzi. Może być to spowodowane kilkoma czynnikami. Po pierwsze społeczeństwo jest wbrew pozorom coraz biedniejsze i siłą rzeczy kupuje w sklepach, na które je stać. Po drugie mamy już dość jednolitych ubrań, które wiszą na wystawach sklepów. Różnią się one tylko ceną i metką, fason pozostaje podobny.
W second handach znaleźć można perełki z różnych krajów np. z Anglii, Niemiec, Holandii, USA i najlepszych lub najbardziej znanych firm. Na porządku dziennym są oryginalne ubrania Calvina Cleina, Papayi, Peak and Cloppenburg, H&M, Zary, Doroty Perkins i innych. Może zbiegło się też to z modą na takie sklepy.
Tak naprawdę nie jest istotne, która odpowiedź według Ciebie, drogi Czytelniku, jest prawdziwa. Należy zaakceptować istnienie takich sklepów i traktować je na równi z tymi „oryginalnymi”. Fenomen second handów czeka na swoje zbadanie.
Jak już ktoś stanie się lumpeksoholikiem to na dobre. Będzie miał swoje ulubione sklepy, w określone dni ( najczęściej poniedziałki) nie będzie miał czasu dla znajomych, ale za to będzie wracać z torbami pełnymi oryginalnych i ciekawych ubrań, których zazdrościć będą mu wszyscy. Dzięki takim sklepom modę możemy potraktować jako dobrą zabawę i eksperymentować do woli bez zbytniego uszczuplenia zawartości portfela.