Jako pierwszy wystąpił opolski Teatr Jednego Wiersza. „Szczęścia, szczęścia dla wszystkich” to sztuka, która miała uświadomić, że każdy z nas ma prawo do szczęścia, którego poszukuje, a które de facto tkwi w nas samych. Ciekawy ruch sceniczny i zabawa z publicznością znakomicie wynagrodziły skromną scenografię. Mankamentem było jedynie zbyt mało miejsca przewidzianego dla widzów. Szkoda, że nawet stojąc na murku, nic nie widzę – żaliła się jedna z dziewczyn przyglądających się widowisku z daleka.
Te spóźnienia to brak szacunku dla widzów, typowy w naszym kraju – narzekali jeleniogórzanie w oczekiwaniu na występ rosyjsko-niemieckiego Hereinafter Theater. Z kilkunastominutowym opóźnieniem rozpoczął się spektakl „Exorzist”. Mimo że opowiada o tematach związanych ze złem i przemocą, nie był całkowicie poważny.
Nie brakowało humorystycznych sytuacji, prowokowanych przez samych artystów. Aktor, grający postać zombie, niemal położył się na kamerzyście a naszemu fotoreporterowi zdjął czapkę i założył ją sobie na głowę. Aktor był genialny i wspaniale się ruszał – mówi Magda. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie scena metamorfozy. Była bardzo wiarygodna – dodaje.
Drugi dzień święta teatrów ulicznych zwieńczył występ katowickiego Stowarzyszenia Teatralnego A PART. Spektakl „femina v.2” to skrócona historia jednego życia – począwszy od narodzin a skończywszy na śmierci. Jak to w prawdziwym życiu bywa, widzowie byli świadkami chwil romantycznych, czułych, przepełnionych szczęściem, które przeplatały się jednak z momentami grozy, trwogi i cierpienia.
Motywami przewodnimi była kobieta, woda i miłość. Tego wszystkiego nie zabrakło wczoraj na jeleniogórskim rynku. Przejmujące wyczyny aktorów, wiszących nad ogniem zostały nagrodzona przez widzów gromkimi brawami.