Najpierw tłumy w Biurze Wystaw Artystycznych. Tu wystawa rysunków teatralnych Krystiana Lupy, który – choć mało kto o tym wie – jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych. – Ale malarzem to jestem wielkanocno-bożonarodzeniowym – mówił autor (tylko w święta siada przy sztalugach). Dodał, że jeśli nie wie, jak coś rozwiązać, często bierze kartkę i rysuje. Stąd prace przedstawiające w nietypowy sposób pomysły artysty. Ale rysunki do kilku sztuk to nie wszystko, co nam pokazało BWA.
Na ekspozycję składają się także elementy scenografii do niektórych sztuk, a także projekcje filmów. Jeden to zapis prób do „Faktory 2”( – Ktoś mi powiedział, że przedstawienie jest bardzo jeleniogórskie – wyznał reżyser) oraz archiwalia z Jeleniej Góry, w tym film Henryka Szoki nakręcony podczas ostatniego pobytu reżysera w mieście w 1993 roku. Janina Hobgarska zapraszała wszystkich do powtórnej wizyty w galerii, by móc w spokoju wszystko obejrzeć. Dodała, że czuje, iż wystawa „jest klęską”, bo w żaden sposób nie przekazuje całości i wielkości dzieła Krystiana Lupy.
Wśród oglądających pojawili się aktorzy, którzy grali w reżyserowanych przez Krystiana Lupę spektaklach: Irmina Babińska, Ryszard Wojnarowski, Andrzej Kempa i Tadeusz Krzaczkowski. Oraz Alina Obidniak, była dyrektorka Teatru Jeleniogórskiego, bez której jeleniogórskiego epizodu Krystiana Lupy nie byłoby. Prezydent Jeleniej Góry uhonorował gościa kwiatami oraz srebrną monetą 40 jeleni płatniczych. W tłumie zwiedzających stał Wojtek Klemm, dyrektor artystyczny TK. Mimo choroby przyszedł też Bogdan Nauka, główny szef teatru. Przybyło sporo młodzieży, w tym uczniów Liceum Plastycznego.
Druga odsłona pobytu Krystiana Lupy w Jeleniej Górze dokonała się w Teatrze Jeleniogórskim na scenie studyjnej. – Sztuka Krystiana Lupy jest niedefiniowalna – określił Andrzej Więckowski, który – jak sam przyznał – czuł się nieswojo w roli gospodarza bardzo nietypowego spotkania w ramach „Obserwatorium Karkonoskiego” zatytułowanego „Ujarzmiona wolność artysty”, którego gościem był słynny reżyser.
Więckowski dodał, że teatr Lupy to wielkie laboratorium, w którym on sam jest stwórcą własnego utopijnego świata, a ściany teatru chronią przed promieniowaniem, które może być niebezpieczne. Sam Krystian Lupa przyznał, że uwielbia chaos i bardzo często się nim w swojej pracy inspiruje. Takie też było spotkanie: cudownie chaotyczne. Krystian Lupa wstał i chodził po scenie studyjnej tak jak miał to w zwyczaju, kiedy tu pracował. Słuchało go grono miłośników teatru, w tym bardzo wielu młodych ludzi, którzy – jak zaznaczyli – nie przyszli pod przymusem, ale z ciekawości.
– Przyjechałem tu jako dziennikarz z „Forum” – żartował artysta. Krystiana Lupę, wyraźnie wzruszonego po niemal 15-letniej nieobecności w Jeleniej Górze, wzięło na wspominki.
– Alina Obidniak mówiła mi o Jeleniej Górze jako o europejskim centrum sztuki teatralnej, mieście niezwykłym. Miałem jakieś plany w Warszawie, ale nic z nich nie wyszło. Zatrzymałem się w hotelu Forum i zadzwoniłem do Jeleniej Góry. Recepcjonistka przedstawiła mnie, że dzwonię z Forum. Kiedy przyjechałem i przywitałem się z Henrykiem Szoką, powiedział: – Witamy panie redaktorze! Sprostowałem, że jestem nowym reżyserem. Zobaczyłem na twarzy pana Henryka cień zawodu – śmiał się Krystian Lupa, a wraz z nim publiczność.
Szczególnie zaintrygowały Krystiana Lupę zakryte szczelnie okna na scenie studyjnej. Na początku stracił nieco orientację i mówił zgromadzonym o oknach pokazując na ścianę, gdzie ich nie ma. Dopiero po jakimś czasie połapał się, że jest odwrotnie. Wszyscy, włącznie z bohaterem spotkania, wybuchnęli śmiechem. Lupa opowiedział, jak to aktorzy spowodowali… wypadek drogowy.
– Podczas sztuki „Życie człowieka” jeden z aktorów ubrany w bieliznę, otwierał okno i się na nim „zawieszał”. Pieszy, który przechodził akurat przez jezdnię al. Wojska Polskiego, zagapił się na tę scenę i wszedł prosto pod… samochód, którego nie zauważył. Na szczęście nic poważnego się nie stało.
Gość długo mówił o istocie swojej sztuki. O tym, że teatr opiera się z założenia na świecie fałszu, który też jest pewnym elementem naszej rzeczywistości. – Nie ma możliwości, aby w teatrze żyć w prawdzie, być w prawdzie i pozostać w prawdzie – podkreślił Artysta. Wspominał też o sukcesach Teatru Norwida w Paryżu z „Pragmatystami” Witkiewicza oraz swoich osobistych doświadczeniach. Zaznaczył, że jest optymistą jeśli chodzi o młodzież, a pokolenie „hip-hopu” uznał za bardzo kreatywne. – Nasze pokolenie było zbyt zastraszone i onieśmielone. Jeśli aktor zapominał tekstu, nie wiedział, co z sobą począć. Teraz tak nie jest – dodał.
– Lubię prowokacje, a im jestem starszy, tym je bardziej lubię – rzekł Krystian Lupa nie pozostawiając żadnych wątpliwości, jak bogatą ma osobowość. Publiczność chciała Artystę zatrzymać na dłużej, a sam Wojtek Klemm zaproponował, by zamknąć drzwi i Go nie wypuszczać, ale Lupa z Jeleniej Góry wyjechać musiał. Do Krakowa zapewnił mu transport Ryszard Dzięciołowski. Stamtąd reżyser wylatuje do Stanów Zjednoczonych.
Oby duch, którego ten twórca tchnął w jeleniogórską scenę, przyciągnął do Teatru Jeleniogórskiego co najmniej tylu widzów, ilu zainteresowało się dziś Krystianem Lupą.