Społeczny kustosz Dworu Czarne, prezes Fundacji Kultury Ekologicznej, działacz Euroregionu Nysa Jacek Jakubiec wygrał kolejną edycję plebiscytu tygodnika Nowiny Jeleniogórskie i został Człowiekiem Roku.
Kandydat z dworu Czarne sam w pewnym sensie zadbał o swoją promocję rozsyłając e-meilowe zachęty do wycinania kuponów z rzeczonego periodyku i głosowania na swoją osobę, którą zresztą bez próżności, a z cieniem odrobiny skromności – wychwalał. Co niezbyt do niego pasowało, ponieważ można było odnieść wrażenie, że pan Jacek wolał, jak się o nim pisze, niż miałby pisać o sobie samym.
Kampania średnio skuteczna, bo wśród finalistów (Honorata Magdeczko-Capote, Elżbieta Zakrzewska, Henryk Dumin oraz Koryna Wnuk) byli tacy, którzy zgromadzili większe poparcie. Jednak Jakubcowi, rzutem na taśmę, udało się pokonać konkurentów w finałowej fazie konkursu.
Zabawa – sądząc po liczbie uczestników – cieszy się prestiżem, aczkolwiek nieco skostniała już i trąci myszką oraz atmosferą PRL-owskich jubli wziętą z fimów Feliska Falka „Wodzirej”, czy „Bohater roku” z Jerzym Stuhrem w roli głównej.
Jeszcze kilka lat temu „ludźmi roku” zostawali samorządowcy ze świecznika, którzy czynienie dobra mają niejako wpisane w swoją misję. Tym razem całe szczęście ich zabrakło. Jedynie E. Zakrzewska ma za sobą ośmioletnią karierę wójta w Mysłakowicach i jest radną sejmiku wojewódzkiego.
Przyznać trzeba, że bardziej niż do takiej imprezy i tytułu, postać pana Jacka bardziej pasuje do renesansowej atmosfery zamku, którego część jest zarazem jego rezydencją.
Faktem jest, że dzięki fantastycznemu zmysłowi organizacyjnemu społecznego kustosza, który potrafi zapukać i znaleźć szyfr do bram Sezamu, zabytek wyciągany jest przezeń z kompletnej ruiny od przeszło ćwierćwiecza.
I raczej, gdyby nie Jakubiec, rozpadłby się zniszczony przez pegeerowską przeszłość.
Nie jest to z całą pewnością zasługa jednego roku, którego człowiekiem został znany w wielu kręgach i krajach społecznik, ale wielu lat jego pracy.
Zwycięzcy gratulujemy.