Ci, którzy przemierzają ścieżkę turystyczną w stronę Perły Zachodu, nie wyobrażają sobie tej malowniczej okolicy Jeleniej Góry bez możliwości spaceru. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dokładnie 59 lat temu szlak ten zamknięto z powodu… odbudowy mostu kolejowego. A w początkach polskiego osadnictwa w stolicy Karkonoszy była to bardzo licznie uczęszczana trasa spacerowa.
Ciekawostkę jest fakt, że był to jedyny obiekt wysadzony w powietrze przez Niemców, którzy w maju 1945 roku opuszczali miasto. Przez pięć lat Jelenia Góra była pozbawiona tej przeprawy. Pociągi we wspomnianych kierunkach odprawiano z dworca zachodniego.
Przeprawę wysadzono w 1945 roku, a już w 1950 przystąpiono do odbudowy obiektu. Był on włączony do Planu Sześcioletniego, co zapewniło pewne pieniądze i liczne priorytety. Gotowy i oddany do użytku w 1953 roku nowy most różnił się znacznie od swojego poprzednika, zbudowanego na wzór akweduktu rzymskiego.
Autorem nowego projektu przeprawy był Bronisław Kędzierski, znany już przed wojną projektant kolejowych obiektów inżynieryjnych. Jak pisze Ivo Łaborewicz w miesięczniku „Sudety” konstrukcja zawieszona 40 metrów nad lustrem wody pochłonęła 960 metrów sześciennych betonu i 35 ton stali.
Rekordowe tempo odbudowy nie pocieszyło turystów, którzy nie mogli przejść do schroniska Perła Zachodu. Zamknięcie szlaku przyczyniło się też do kryzysu samego schroniska, które wówczas – z braku gości – podupadło. Ivo Łaborewicz przypomina na łamach "Sudetów" list Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego do Powiatowej Rady Narodowej wystosowany w roku 1950, w którym krajoznawcy protestują przeciwko zablokowaniu wspomnianego traktu. Najpewniej nie odniósł żadnego skutku, bo całość – wraz z mostem – otwarto 21 lipca 1953 roku, w przeddzień święta narodowego PRL.
Most służy do dziś. Niestety, w pełnej krasie można go podziwiać tylko z pokładu samolotu. Drzewa, które wyrosły w pobliżu przeprawy, zasłoniły potęgę jej konstrukcji.