Podopieczne Romualda Szpota pokazały w tym spotkaniu dwa oblicza. Do przerwy przegrywały 7:11 - głównej przyczyny takiego wyniku można dopatrywać się w niekonsekwencji, niedokładności i braku pomysłu na atak przy szczelnie grającej obronie koszalińskiej politechniki.
Druga połowa to całkiem inne oblicze Jelfy. Skuteczności, pomysł i przede wszystkim Marta Gęga, która 12 razy trafiła do bramki przeciwniczek. Do niedawna zawodniczka SMS Gliwice, zdobyła 4 najważniejsze bramki spotkania. W 53 minucie doprowadziła do remisu 21:21, dwie minuty później wyprowadziła Jelfę na prowadzenie, a przez ostatnie 5 minut tylko ona strzela bramki ustalając w 58 minucie wynik spotkania na 24:21 dla MKS VITARAL JELFA Jelenia Góra.
Ale nie tylko Marta zasługuje na pochwałę choć nie ulega wątpliwości, że błyszczała najjaśniej w tym spotkaniu. Cały zespół pokazał tak potrzebne "pazury", które jednak nie przełożyły się na karne minuty na ławce kar. Jelfa grała ostro, ale czysto i konsekwentnie w II połowie zdobywała bramki. Zawodniczki Politechniki grały ostrzej i efektem tego było 12 minut kar.
Cieszy pierwsze zwycięstwo - tym bardziej przed własną publicznością. Jelfa pokazała, że nie będzie zespołem "do bicia" i potrafi wygrywać z teoretycznie silniejszymi zespołami - odmłodzony i prawie całkowicie zmieniony pierwszy zespół stanął na wysokości zadania.