Pechowe wakacje pani Ireny, jej 9-letniej córki i 79-letniej mamy rozpoczęły się już od samego wyjazdu, kiedy wspomniany przewoźnik 7 lipca miał zawieźć rodzinę nad morze. Kierowca spóźnił się i odjechał z Jeleniej Góry kilkanaście minut po czasie.
Prawdziwy koszmar zaczął się jednak w drodze powrotnej. – Powrót na 17 lipca Krychą zarezerwowałam sobie w tej firmie już przed wyjazdem nad morze, a w dniu powrotu zadzwoniłam do przewoźnika, aby potwierdzić rezerwację – wspomina Irena Bielawska.
Poinformowano ją, że rezerwacja została przyjęta i może spokojnie wypoczywać, bo kierowca zadzwoni do mnie i określi godzinę wyjazdu. – Zniecierpliwiona brakiem wiadomości, po południu ponownie zadzwoniłam do firmy. Pocieszono mnie, że na pewno kierowca zadzwoni i mam się nie martwić – usłyszeliśmy.
Zapytałam, o której godzinie jest wyjazd. Pan X (nie przedstawił się) powiedział, że przed godziną 20.00 kierowca wyjeżdża z Kołobrzegu i w Trzęsaczu, gdzie przebywałam, będzie za około godzinę. Na przystanku byłyśmy o 19.45, jednak kierowca w ogóle nie zadzwonił. Spokojna, że znam godzinę odjazdu czekałam wraz z rodziną na przyjazd busa aż do 22.30, czyli do czasu kiedy wsiadłyśmy do autobusu innego przewoźnika. Ten zawiózł nas tylko do Wrocławia, a stamtąd musiałyśmy się przesiąść na kurs do Jeleniej Góry.
Następnego dnia po powrocie kobieta zadzwoniła do firmy Krycha Bus i usłyszała, że cały dzień kierowca wydzwaniał do niej, ale ona nie odbierała telefonu. Powiedziano jej również, że ze względu na małą liczbę osób kierowca tego dnia wyjechał o godzinę wcześniej.
– To przecież jest absurd – mówi zbulwersowana kobieta. Telefon nosiłam cały czas w ręku, żeby usłyszeć dzwonek. Nikt nie dzwonił, i mało tego pozostawiono nas na pastę losu, bo tak zadecydował sobie kierowca. Mówię o tym, bo czuję, że powinnam przestrzec inne osoby – dodaje.
A co na to sam pracownicy Krycha Bus? Przedstawiają telefon służbowy kierowcy, na którym widnieją próby połączenia z panią Ireną. Dlaczego kierowcy nie udało się więc połączyć z pasażerką? Nie wiadomo.
– Często bywa tak, że klienci najpierw rezerwują przejazd, a później się wycofują i nie odbierają telefonu – tłumaczy jedna z pracownic Krychy Bus. Poza tym kierowca sam decyduje o godzinie odjazdu i informuje o tym wszystkich pasażerów, którzy są na liście. Zawsze dzwoni do każdego z osobna po kilka razy, ale jeśli ktoś nie odpowiada, to wyjeżdża w trasę.
W tym przypadku o wycofaniu się z powrotu znad morza pani Ireny z rodziną, mówić nie można. A prostą zasadą rozwiązania takich problemów na przyszłość byłoby przekazanie pasażerom numeru telefonu bezpośrednio do kierowcy.