Radni Prawa i Sprawiedliwości argumentowali, że starosta Włodyga nie robi nic, za co należałoby go nagrodzić. Eugeniusz Kleśta wystąpił nawet do radnych PO, aby ci nie popierali decyzji urągającej innym pracownikom starostwa, którzy pracują za pensje wynoszące połowę kwoty podwyżki, jaką dostał ich szef.
– Drastyczne spada kwota uzyskiwana z unijnych funduszy – wyjaśna radny Kleśta. – Poprzednik, starosta Ryszard Broll, trzymał fundusz płac w ryzach, za Jacka Włodygi wzrósł prawie trzykrotnie. Zastępca zarabia prawie 9 tysięcy złotych, etatowy członek zarządu ponad osiem tysięcy złotych. Tymczasem starostwo żyje z kredytów i wyemitowanych obligacji i co roku zadłuża się coraz bardziej. Ponosi chociażby podwójne koszty utrzymania budynków, starych i nowych na ulicy Podchorążych.
List nie przekonał radnych z PO i zagłosowali razem z lewicą na korzyść starosty Włodygi. Za przyznaniem podwyżki było 13 radnych przeciwko 4 radnych PiS.