Jarosław Tereszkiewicz znany jako „Wodzu” jedzie do Ameryki Północnej wraz z dziewięcioosobową grupą przyjaciół. Przygotowują się już od dobrych kilku miesięcy. – Przed taką wyprawą ważne są treningi, aby utrzymać formę – mówi. Sam jednak przyznaje, że w górach liczy się kondycja, ale przede wszystkim odporność i zdolność aklimatyzacji.
Denali (McKinley, 6194 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Ameryki Północnej, należy do tzw. Korony Ziemi (najwyższe szczyty na poszczególnych kontynentach). Wśród himalaistów Denali ma opinię najzimniejszej góry świata. Temperatura dochodzi często wynosi -50 stopni Celsjusza a dochodzi nawet do -100 C, a wiatr do 160 m/s. Góra pokryta jest wiecznym śniegiem i lodem.
Wyprawa rusza już w piątek, 16 maja. – Wszystko mamy już zaplanowane. Awionetką dojedziemy na lodowiec. Dojście do bazy potrwa od 3 do 5 dni. Będziemy przez ten czas ciągnęli sprzęt na saniach. Później ruszymy w górę i będziemy zakładać poszczególne obozy. Wyprawa potrwa miesiąc ale jeśli wszystko dobrze pójdzie, szczyt zdobędziemy w 3 tygodnie i resztę czasu poświęcimy na zwiedzanie Alaski – planuje „Wodzu”.
To nie pierwszy taki wyjazd Jarosława Tereszkiewicza. Z swojej karierze zdobył on już trzy szczyty Korony Ziemi: Aconcaquę w Ameryce Południowej, Kilimanżaro w Afryce, Elbrus w Europie. Stanął również na szczycie najwyższego wulkanu Euroazji - Kluczewska Sopka na Kamczatce. Dwukrotnie uczestniczył w wyprawach w Himalaje (rejon Annapurny – Manaslu).
Tereszkiewicz od dziecka kocha góry. – Zaczęło się od wycieczek szkolnych, potem działałem w klubach turystycznych, wysokogórskich – mówi. Od 1985 roku jest ratownikiem górskim Karkonoskiej Grupy GOPR. Jest też członkiem Klubu Górskiego „Problem” w Lublinie i Polskiego Związku Alpinizmu. Czy podbije kolejny szczyt? Przekonamy się już wkrótce.