Dwadzieścia ewakuowanych osób, zniszczony węzeł gazowy i rozbity Lanos. To efekt porannego przymrozku, jaki w lód zamienił wodę strumieniem spływającą nowo wyremontowaną ulicą Karkonoską.
Kierująca samochodem Daewoo Lanos wpadła w poślizg na pokrytej lodem jezdni, nie zapanowała nad pojazdem, uderzyła w kamienny słup, skrzynkę z węzłem gazowniczym i w końcu w budynek. Na szczęście nic się nikomu nie stało, jednak z powodu zagrożenia wybuchem należało jak najszybciej odciąć gaz i prąd.
Dwie ewakuowane starsze kobiety zasłabły i konieczna była pomoc pogotowia ratunkowego, jednak nie było konieczne odwożenie ich do szpitala.
- Z uwagi na poważne uszkodzenie skrzynki gazowniczej i ulatnianie się gazu konieczna była ewakuacja – wyjaśniał funkcjonariusz sekcji ruchu drogowego Kacper Krauze – ewidentnie powodem wypadku była oblodzona jezdnia i woda spływająca strumieniem przez ulicę. Kanały odwadniająca są kompletnie zasypane piaskiem i nie spełniają swojej roli.
- Usłyszałem straszny huk, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem samochód na naszym bloku – mówi mieszkaniec ewakuowanego domu, Marek Czerniakiewicz – Wcześniej dwa samochody wpadły w poślizg i uderzyły w słupki stojące przed domem. Tak się dzieje cały czas, my już prawie nie mamy słupków, teraz auta zaczną wpadać nam pod okna.
- Ta woda leje się od lat, w zeszłym roku całą ulicę remontowali i nic nie zrobili, żeby woda popłynęła inaczej. Tak jest wiosną i po intensywnych opadach. Mówiliśmy tym drogowcom-poprańcom, że musi tutaj być przepust pod drogą, ale mieli nas w d..... i zrobili tak, że teraz mamy lodowisko na drodze – powiedział inny mieszkaniec Jagniątkowa.
- Pisaliśmy do prezydenta Jeleniej Góry z zażaleniem, ale nam nie odpowiedział, za to dostaliśmy odpowiedź od zarządu dróg i mostów, ale napisali nam nie na temat. A wypadków jest tutaj coraz więcej, kiedyś tutaj zginie człowiek, a nikogo to nie obchodzi – mówi Eugeniusz Pietrzak.
- Wielokrotnie apelowaliśmy o nie przyjmowanie odbioru tej drogi, podpisanie protokołu odbyło bez naszego udziału i potwierdzają się nasze obawy – wyjaśnia Józef Gajewski – Ta ulica to jedna wielka fuszerka. Takich miejsc, gdzie woda płynie jak chce jest więcej, nie zostawimy tego tak. Jak będzie trzeba złożymy odpowiednie doniesienia.