O dzikim wysypisku poinformowali nas wędkarze, którzy łowią ryby w pobliskim stawie. – Kiedyś była tu skarpa, krzewy i spokój, ale od jakiegoś czasu teren w niczym nie przypomina tamtego – usłyszeliśmy od pana Marka, który z wędką nad „szpitalnym” często przesiaduje. Rzeczywiście: pryzma gruzu ogranicza dostęp do ścieżek prowadzących nad brzeg akwenu. Teren ten jest także często miejscem zabaw dzieci. – Może dojść do tragedii – mówi wędkarz – bo tuż za wysypanym gruzem jest stromizna.
Osobna sprawa to droga, która prowadzi do stawu i pobliskiej ulicy Orkana. Nie ma jej w planie miasta, więc praktycznie brak szans na utwardzenie nawierzchni. A korzystają z niej głównie wielkie pojazdy i dźwigi, które dojeżdżają do pobliskiej bazy. W sezonie letnim ruch tu spory, bowiem pobliskie glinianki cieszą się powodzeniem jako dzikie kąpieliska.