Jak mówi twórca tego wyjątkowego muralu, artysta Tomasz Miroszkin:
- Może opowiem krótko jak to było. Ktoś podawał się za właściciela tego terenu rok temu. Nie miał nic przeciwko temu projektowi. Teraz pojawił się ktoś inny, kto twierdzi, że jest przedstawicielem innego właściciela. Jednak ten rzekomo "najprawdziwszy z właścicieli terenu" nie chce się ujawniać i chce pozostać anonimowy.
Być może ten "pierwszy właściciel" działał w dobrej wierze gdy zezwolił na projekt, pomylił granicę swojej działki - nie mam z nim kontaktu. Teren nie jest oznaczony jako prywatny; podobno kiedyś był ale ukradziono tabliczki. Dziwne, bo na działce obok są takie tabliczki.
W sumie zmęczyła mnie ta sprawa. Przygotowanie i wykonanie projektu trwało ponad rok. W tym czasie wielokrotnie zapewniano mnie (również podczas prac) że wszystko jest OK. Przez ponad rok realizowania projektu, jedynie "pierwszy właściciel" się tam pojawił, a ten podobno "prawdziwy właściciel" nigdy nie protestował.
Osoba która obecnie "reprezentuje właściciela", największy żal ma do mnie że "tam chodzi teraz dużo ludzi". Ja myślę że zniknięcie tego malowidła spowoduje że teren będzie jeszcze mocniej penetrowany przez tych którzy będą ich poszukiwać. Co kryje się za tą dziwną sprawą? Jakie tajemnice skrywają te tereny?
Obrońcy czaszek zadziałają?
Nawet jak się ktoś uprze to likwidacja tej nowej atrakcji turystycznej w Kotlinie Jeleniogórskiej nie będzie taka łatwa.
Jak pisze Maciej w komentarzu: "Zakładamy ruch obrony czaszek". Krystyna dodaje: "Gdyby to było na moim terenie, to byłabym zachwycona.....i pomyślałabym co by tu zrobić, żeby zarobić" i Joanna również: "Moze faktycznie z jakąś petycją z milionem podpisów wyskoczyć".
Jaromir konkluduje: "W każdym razie jeszcze bardziej uszanuję projekt, jeśli okaże się, że jest półlegalny."
A tak powstawał ten wyjątkowy "mural": (film - Tomasz Miroszkin)
