- Do rozboju doszło 22 lipca wieczorem. Pokrzywdzony wraz ze swoją dziewczyną wracali autobusem MZK z Jeleniej Góry do Mysłakowic. Tym samym autobusem jechał Jarosław L. Kiedy dotarli na miejsce i wysiedli, Jarosław L. zaczął wyzywać pokrzywdzonego i dziewczynę. Ci jednak nie reagowali na jego zaczepki. Pokrzywdzony odprowadził koleżankę do domu, po czym wrócił na przystanek. Tam czekał Jarosław L., a także Hubert C. z czterema kolegami. Kiedy pokrzywdzony chciał wsiąść do autobusu środkowymi drzwiami, Jarosław L. kopnął go w klatkę piersiową. Młody mężczyzna wsiadł więc do autobusu przednimi drzwiami, informując kierowcę, że został napadnięty, ale ten nie zareagował. Pokrzywdzony usiadł na jednym z przednich siedzeń – informuje prokurator okręgowy Ewa Węglarowicz-Makowska.
Do autobusu wsiedli również napastnicy. Jeden z nich podszedł do pokrzywdzonego i polecił mu, aby przeszedł z nim na tył pojazdu, gdzie przebywali koledzy oskarżonego. Ten początkowo nie chciał się zgodzić, ale ze strachu spełnił żądanie. Jarosław L. polecił mu, aby dał mu telefon komórkowy grożąc, że jeśli tego nie zrobi, to go pobije. W tym czasie drugi z napastników, Hubert C., wyjął nóż, więc pokrzywdzony oddał telefon.
W pewnym momencie młodemu mężczyźnie udało się uciec do kierowcy autobusu i poinformować, że został napadnięty. Jarosław L. niczego się nie obawiając również podszedł do kierowcy. Ten powiedział mu, że jeśli nie zwróci telefonu, wezwie policję. Jednak sprawca nic sobie z tego nie robiąc otworzył drzwi awaryjnie i wraz z Hubertem C. wysiadł z autobusu.
- Na wniosek Prokuratora Rejonowego w Jeleniej Górze miejscowy Sąd Rejonowy zastosował wobec obu sprawców środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Obaj oskarżeni byli już karani sądownie. Za zarzucaną im zbrodnię grozi kara od 3 lat do 15 lat pozbawienia wolności – dodaje Ewa Węglarowicz-Makowska.