Wojna według Karskiego. Tomasz Łubieński
Nie sposób przestać myśleć o tej książce, choć ma tylko trochę ponad sto stron. To niewiele, biorąc pod uwagę obecne tendencje do rozciągania tematów, a przecież rzecz dotyczy człowieka, który dożył sędziwego wieku. Jednocześnie działał w niezwykle trudnym okresie historycznym, był jego czynnym uczestnikiem. Chciałam napisać podmiotem, ale właśnie tu jest problem, bo sam Jan Karski nigdy nie pozwolił na eksponowanie swojej roli. Większość z nas wie, że bohater eseju Tomasza Łubieńskiego był emisariuszem rządu polskiego.
Spotykał się z wielkimi tamtego czasu. Wszystko po to, aby zwrócić ich uwagę na to, co dzieje się na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką, jednocześnie zmusić do jakiegokolwiek działania, przede wszystkim na rzecz ratowania ludności żydowskiej. Okupione dramatami, cierpieniem, torturami, misje zostały zrealizowane, rozkaz wykonany, ale... nie powiodły się. Wszystko na nic. Główni reżyserzy mieli już plany świata rozpisane, role przydzielone i nie wszyscy wyszli zwycięsko z tego castingu. My nie, choć długo się łudziliśmy, niektórzy nigdy nie przestali, bo przecież na próbach poszło nam tak dobrze. Ale też dlatego ta książka jest tak ciekawa.
Kształtowanie poglądów
Skondensowane informacje biograficzne służą przede wszystkim możliwości przyjrzenia się, jak kształtowały się poglądy Karskiego, jaką przeszły drogę, żeby nie powiedzieć woltę i jakie wnioski z takiego obrotu sprawy wyciągnął na przyszłość. A sprawy obracały się w jednym kierunku: wielkiego upokorzenia i jeszcze większej przegranej. Tyle że żyć z tym trzeba było dalej. No i tu chyba skrywa się sedno rozważań Tomasza Łubieńskiego i odpowiedź na niezadane jeszcze pytanie: co wiemy o życiu Jana Karskiego po wojnie, a zmarł, przypomnę, w 2000 roku?
No właśnie... Nadarza się świetna okazja, aby zmierzyć się inną postawą życiową, tak różną od tych, jakie nam się teraz narzuca. Karski bardzo szybko zrozumiał, że nikt się nami za bardzo nie przejmuje i bardziej irytujemy, niż traktowani jesteśmy poważnie. Nic nie daje także rozpamiętywanie krzywd i zmuszanie innych, żeby o nich pamiętali, bo to działa odwrotnie. Warto również spojrzeć w oczy i na skutki własnych błędów, może w tym momencie boli, ale potem procentuje. A Sienkiewicza to się dobrze czyta do poduszki, ale filozofia pokrzepiania serc jest najzwyczajniej w świecie niebezpieczna. I znowu to samo: czasy niby inne, a ciągle jakieś podobne. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Pokrzywa i kość. T. Kingfisher
Marra urodziła się jako księżniczka w królestwie, będącym pionkiem w grze potężnych sąsiadów. Jedynym atutem jej ojczyzny był port. Dwie starsze siostry kolejno zostały żonami następcy tronu jednego z mocarstw, z nadzieją, że dadzą mu potomka i sprowadzój spokój dla swojego ludu. Marra dla jej bezpieczeństwa została wysłana do zakonu, gdzie w spokoju pieliła, tkała, haftowała. Jej życie mogło się tak toczyć, aż do momentu, kiedy jej ręka nie stałaby się monetą przetargową w polityce Księstwa Portowego.
Mogło, ale Marra, mimo że była introwertyczką, potrafiła też celnie oceniać rzeczywistość, kierować się lojalnością i miłością względem siostry i podejmować ryzykowne decyzje. Siniaki na ciele Kani skierowały ją na niebezpieczną drogę, której celem było pozbycie się sadystycznego księcia Vorlinga.
Po pomoc poszła do pożegnuchy, wykonała wyznaczone przez nią pierwsze dwa zadania. Od tej pory, obok pożegnuchy i jej wyjątkowej kury, towarzyszył jej kościany pies. Wkrótce dołączył do nich Fenrir – wojownik, za którego na targu goblinów zapłaciła niespotykaną walutą, jej własna matka chrzestna, kryjąca niejedną tajemnicę. Kroku dotrzymywały im czary i magia.
Fantastyczna baśń
Ta fantastyczna baśń nie spływa krwią, nie toczą się w niej epickie walki, starcia potęg i światów. Ta baśń jest o uczuciach, które rządzą życiem, o żądzy władzy, potrzebie miłości i sprawiedliwości.
Czy Marra uratuje siostrę? Ochroni swoje królestwo? Czy jej drużyna osiągnie cel, a jej członkowie spełnią osobiste marzenia?
Nie zjadłam zębów na fantasy, więc nie będę szukać porównań ani analogii. Napiszę wprost. Książką mi się podobała, fabuła mnie wciągnęła i chętnie wędrowałam po ziemi i pod nią z tą czwórką, a może szóstką? Polecam. Przyjemna książka na jesienne wieczory, oderwie od zmartwień, a i humor poprawi. Książka dostępna w Księbozbiorze Wymiennym, który można zamawiać w Wypożyczalni Książnicy Karkonoskiej, jest też do przeczytania w Legimi. (JJ)
Piękno i bestie. Niebezpieczne baśnie. Soman Chainani
Niesamowity zbiór Chainaniego to dwanaście historii, które przeniosą nas do światów znanych, a jednocześnie zupełnie obcych. Czerwony kapturek odważnie walczy o swoje życie. Królewna Śnieżka jest prześladowana z powodu koloru skóry, Śpiąca królewna nawet nie jest dziewczyną, Roszpunka śmieje się w twarz księciu, który przybył ją wyzwolić, Jaś od magicznej fasoli kocha poczciwą krasulę, matka Jasia i Małgosi to wybitna cukierniczka, którą oskarża się o czary, Piękna jest ślepo zapatrzona w książki, zaś w Bestii kochają się wszystkie leśne wróżki, Sinobrody adoptuje ładnych, młodych chłopców, Kopciuszek to męczennica bez kręgosłupa, Mała syrena to głupiutkie, żyjące w oderwaniu od rzeczywistości dziewczątko, Titelitury to diabeł, któremu brak rozrywek, a Piotruś Pan jest bezwzględnym mordercą.
Brzmi ciekawie? I rzeczywiście takie jest, bo z tego typu odsłonami baśni czytelnik spotka się po raz pierwszy. Owszem, nie raz już autorzy sięgali do klasyki, żeby ukazać je w innym świetle (choćby nowe, wiedźmińskie interpretacje baśni prezentowane przez Andrzeja Sapkowskiego). Jednak tym razem mamy do czynienia z czymś zupełnie nowym, a przy tym pouczającym i dobrze oddającym myśli przewodnie XXI wieku. To dwanaście przestróg obnażających ludzkie słabości, małostkowości i wady, by zestawić je z postawami prawdziwie szlachetnymi, odartymi ze sztucznego blichtru i fałszu.
Stonowana kolorystyka
Zaobserwować tu można modne już od dłuższego czasu odejście od klasycznie „księżniczkowych” postaw na rzecz praktycznych przestróg, jakie przydadzą się każdej młodej dziewczynie planującej swoją przyszłość i zawieranie związków.
Sama okładka, przez swoją prostotę i ograniczenie barw, z jednej strony nawiązuje do stonowanej kolorystyki dawnych okładek z baśniami, z drugiej z miejsca sugeruje odejście od znanych form (bo przecież Czerwony Kapturek nie trzyma koszyczka, tylko sztylet!). Bardzo podobają mi się też narysowane jak pastelową kredką ciernie oraz oryginalna czcionka w tytule. Okładka z miejsca przykuła moją uwagę. W środku znajdziemy kolorowe i czarno-białe ilustracje, ich twórczynią jest Julia Iredale. Jedne wydaja mi się mniej, drugie bardziej udane, ale cenne jest to, że nawiązują do dawnego stylu ilustrowania baśni i symboliką oraz podkreśleniem detali świetnie oddają myśli przewodnie danej baśni.
Łezka w oku się kręci
Odczytanie tych historii rzeczywiście jest niebezpieczne, jak sugeruje wydawca na tylnej obwolucie, ponieważ rzucają one nowe światło na dobrze znane nam z dzieciństwa historie, niejednokrotnie wykazując ich naiwność i przekłamania. To współczesna odpowiedź na odrealnienie dawnych historii, które w swoich schematach przestały już pasować do dzisiejszych czasów. Chociaż łezka w oku się kręci na myśl o zatarciu poważanych przez przodków prawideł, to świat technologicznych nowinek i powszechnej kultury masowej wymusza bardziej pragmatyczne i użyteczne postawy. Zmieniły się nasze zwyczaje, zmieniły się sposoby myślenia, więc muszą zmienić się i baśnie. Odpowiedzią na tę potrzebę jest właśnie „Piękno i bestie. Niebezpieczne baśnie”.
Autor Soman Chainani to amerykański reżyser i scenarzysta oraz pisarz literatury dziecięcej. Jest autorem bestsellerowej serii „Akademia Dobra i Zła” (którą również znajdziecie u nas na bibliotecznych półkach).
Chociaż nie wszystkie z nowych interpretacji w jego książce przypadły mi do gustu, to polecam ją wszystkim zakochanym w baśniach. Opowiadania są warte odkrycia i przemyślenia. Znaleźć ją można na półkach działu powieści fantastyczno-realistycznych w Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej Książnicy Karkonoskiej. (MM)