A co mówili liderzy Solidarnej Polski? Zbigniew Ziobro zaczął od tego, że zapowiadana przez premiera Donalda Tuska "Zielona Wyspa", w którą miała przemienić się Polska, okazała się tylko złudzeniem. - Na pewno tej wyspy nie widzieli budowniczowie autostrad, ani ci, którzy uwierzyli w bezpieczne instytucje finansowe państwa. Ani ci, niżej uposażeni, którym rosnące koszty życia drenują coraz bardziej i tak skromny portfel. Ten rząd nie zdał egzaminu, bo nigdzie nie lokuje swojej aktywności poza "pijarem". Tylko w propagandzie PO radziła sobie po mistrzowsku. Radziła, bo i tutaj idzie jej coraz gorzej. A Polska potrzebuje dobrych, profesjonalnych rządów. My mamy program, pomysły i plany - przekonywał Zbigniew Ziobro.
Beata Kempa zaprezentowała zebranym dwa hasła Solidarnej Polski: Człowiek nad ekonomią i Polska nad Unią Europejską. Mówiła także, że SP walczy o to, aby historia powróciła do szkół w godnym wymiarze godzin, zachęcała do składania podpisów w tej sprawie.
Kiedy przyszła pora na pytania, prowadzący spotkanie odczytał pierwsze z nich z kartki: Dlaczego Zbigniew Ziobro i Beata Kempa odeszli z PiS-u? Czy SP ma ogólnonarodowy plan poprawy sytuacji w kraju?
Prezez Solidarnej Polski przypomniał, że to nie były odejścia z PiS-u. - Zostaliśmy wyrzuceni - podkreślił. Mówił, że początkowo PiS był partią otwartą na różne poglądy. Potem Jarosław Kaczyński przestał je tolerować. - To przywódca, który ma wiele zalet, ale ma też tę wadę, że nie potrafi łączyć i motywować, natomiast sam wytwarza konflikty. Dzieli i wyrzuca - stwierdził Zbigniew Ziobro. Podał przykłady takich polityków, jak Dorn czy Ujazdowski - niegdyś najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, którzy za artykułowanie własnych poglądów zostali wykluczeni. To samo spotkało także innych.
Co do programu SP, prezes Ziobro podkreślał, że partia ma wiarygodny program, a jest nim program solidarnego państwa, który Jarosław Kaczyński odrzucił.
Potem głos z sali zabrała emerytowana nauczycielka, która apelowała do parti prawicowych, aby się porozumiały i razem szły do wyborów. W podobnym tonie wypowiadał się też inny uczestnik spotkania. Emerytowana pielęgniarka pytała o to, czy SP myśli o sporządzeniu tzw. bilansu otwarcia i poinformowania Polaków o rzeczywistej sytuacji kraju, apelowała też o opadatkowanie banków i hipermarketów.
Beata Kempa stwierdziła, że Polacy lubią mieć wybór i nie chodzi o to, żeby prawicowe ugrupowania się łączyły. - Trzeba ciągnąć swoje wozy, ale w jednym kierunku - podkreślała. Dodała, że Polska jest bogatym krajem, trzeba nim jednak zacząć dobrze i rozumnie rządzić.