- To bardzo zdradliwy odcinek drogi. Ja jeżdżę od godz. 4.00 rano i jak tylko wjechałem na tę ulicę zaczęło mi rzucać autobusem, musiałem zwolnić do 40 km/h– mówi Sławomir Galos, świadek zdarzenia, kierowca wyprzedzanego autobusu MZK, który tuż po zderzeniu wezwał na miejsce pogotowie i straż pożarną. – Kierowca citroena nie jechał szybko, wyprzedził mnie, wrócił na swój pas i po przejechaniu ok. 100 metrów nagle wpadł w poślizg i uderzył w najeżdżające z naprzeciwka auto. Wyglądało to naprawdę groźnie. Natychmiast zatrzymałem autobus. Zobaczyłem, że cała czwórka wyszła z samochodów, ale jeden z mężczyzn podróżujących citroenem położył się na trawie koło auta, trzymał się za głowę, na której miał krew. Nie czekałem, powiadomiłem służby – dodaje kierowca autobusu.
Obecny na miejscu zdarzenia st. sierż. Michał Krajewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze przyznaje, że jezdnia była rzeczywiście śliska, ale dodaje, że sprawca powinien to przewidzieć, dlatego będzie odpowiadał za niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze.
- Sprawcą jest 27-letni kierowca bez stałego miejsca zameldowania, poruszający się citroenem berlingo, który jadąc od Łomnicy w kierunku Jeleniej Góry, kończąc manewr wyprzedzania autobusu MZK, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, wpadł w poślizg i uderzył w prawidłowo jadący z naprzeciwka pojazd marki Volkswagen Caddy – mówił policjant „drogówki”.
Z 27-latekiem jechał 51-latek z Wojanowa. W volkswagenie caddy z 39-letnim kierowcą z Jeleniej Góry podróżował 31- letni pasażer ze Starej Kamienicy. Cała czwórka została zabrana do szpitala na badania.
Miejsce zabezpieczało sześciu jeleniogórskich strażaków. Zostali oni wezwani do uwolnienia jednego z uczestników zakleszczonego w pojeździe.
- Początkowo mieliśmy informację, że wszyscy uczestnicy wyszli z samochodów o własnych siłach, ale chwilę później dostaliśmy zgłoszenie, że jedna osoba jest zakleszczona w aucie. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie trzeba wycinać karoserii i wszyscy są już pod opieką zespołów karetek pogotowia – mówił st. kpt. Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze. - W związku z tym, że oba samochody po zdarzeniu znajdowały się poza drogą, zabezpieczaliśmy je. Volkswagen wisiał bowiem nad przydrożnym rowem, a citroen spadł ze skarpy i stał na polu – dodał.
Na miejscu w dalszym ciągu są utrudnienia w ruchu, które mogą potrwać kilka godzin.
Policja ostrzega, że słoneczna pogoda nie zawsze oznacza bezpieczną jazdę. – Kierowcy powinni szczególnie uważać na drogach w pobliżu zbiorników wodnych oraz przy lasach i gęstym zadrzewieniu, gdzie tak jak tu, może być ślisko i niebezpiecznie. W takich miejscach zawsze należy zwolnić – dodaje str. sierż. Michał Krajewski.