O problemie pisze poniedziałkowa Polska Gazeta Wrocławska. Jak nielegalnie oglądać programy, za które trzeba normalnie sporo zapłacić? Dziennik zapytał o to kilku instalatorów anten satelitarnych. Ci bez wahania wskazują różne niedzielne giełdy. Co bardziej zorientowani korzystają z porad zamieszczonych w Internecie i tą drogą popełniają przestępstwo.
Bo jest to przestępstwo. Kto posługuje się trefną kartą, może zapłacić grzywnę. Odpowiedzialność karną poniesie również sprzedawca takich kart, którego uważa się za pasera. To jednak tylko teoria, bo w praktyce zgłoszeń kradzieży sygnału telewizyjnego nie ma.
Płatne telewizje – jak podaje PGR – nie mają pojęcia, kto ogląda ich programy nielegalnie, bo anteny nie wysyłają sygnałów zwrotnych.
O swój interes dbają za to operatorzy, którzy twierdzą, że da się złapać złodzieja sygnału. Ich działania polegają na monitoringu giełd oraz Internetu. O podejrzanych przypadkach informują stróżów prawa.
Osoby, które kupują pirackie karty, tłumaczą, że gdyby programy płatne były tańsze, nie czyniliby tego. Ale wielu telewidzów ma przy tym coraz gorsze zdanie o płatnych stacjach. – Są kiepskie. Canal plus puszczał kiedyś filmy perełki. Dziś to tandeta. Wolę kablówkę, a pewnych platform cyfrowych nie chciałbym nawet za darmo – powiedział nam Dariusz Galus, przedstawiciel handlowy.