Kto dziś sięga po Norwida? – zapyta sceptyk. – Alina Obidniak – usłyszy w odpowiedzi. „Sztukmistrz. Norwid o Polsce, Norwid o Polakach, Norwid o sztuce”, piąta premiera sezonu 2009/1010, jest widowiskiem oryginalnym, bo kto dziś zgrabnie połączy pozornie ciężkostrawne dzieła w logiczną całość związaną napięciem dramatycznym? Śmiałym, bo – aby w dzisiejszym teatrze pełnym głośnego pustosłowia – porwać się na „zramolały” romantyzm – nie lada odwagi trzeba!
Jest spektaklem odkrywczym, bo wizjonerstwo Norwida po latach dopiero w pełnym znaczeniu się objawia, a za sprawą teatralnego języka Aliny Obidniak uzupełnionego mistrzowską scenografią powiększającą niewielką przestrzeń sceny studyjnej pomysłu Janusza Kijańskiego. Teksty Wieszcza – w interpretacji szóstki aktorów jeleniogórskiej sceny – brzmią esencją swojej bogatej i głębokiej treści.
Walory aktorstwa i świetne warunki wokalne Tadeusza Wnuka w roli Norwida, któremu udało się ocalić format osobowy człowieka niezwykłego, oraz wykazującego dojrzałą klasę recytatora tekstów norwidowskich Piotra Konieczyńskiego jako tytułowego wędrownego sztukmistrza, sprawdziły się z całą gamą niuansów i odcieni. Irmina Babińska bardzo oryginalnie zinterpretowała myśl polityczno-społeczną Norwida: „Gorzki to chleb jest polskość”.
Prawdziwą niespodzianką objawiła się Magdalena Kępińska z rysem niepowtarzalnego autentyzmu i szczególną sugestywnością. Pełen zapamiętania w swym zapale do wyrażania poglądów norwidowskich jest także Robert Dudzik, doskonały w romantycznym emploi poety buntownika. Niepozorna Elżbieta Kosecka wychodzi na pierwszy plan w fantastycznej wokalizie i duecie z Tadeuszem Wnukiem, ale i wcześniej przykuwa uwagę interpretacją słów wieszcza.
Spektakl byłby pusty bez przejmującej muzyki Bogdana Dominika, który akompaniował aktorom na żywo, co nie często w teatrze się zdarza. W ucho zapada szczególnie „Moja piosnka” (słynne „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba….”) w wykonaniu wszystkich aktorów – to prawdziwy majstersztyk pieśni poetyckiej!
Warstwa tekstowa „Sztukmistrza” ma znaczenie niebywałe i wymaga od widza koncentracji przez ponad 60 minut trwania sztuki. Warto się poświęcić, aby odkryć Norwida na nowo. Ze sceny padają Norwidowskie słowa klucze, które określają krytyczny, a jednocześnie pełny troski, stosunek Wieszcza do Polski: „Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym”; „Klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią lud wołał o czyny”; „Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł…”, etc.
Dzięki umiejętnie dobranym przez Alinę Obidniak cytatom spektakl nabiera dramatyzmu. Szczególnie wzruszająca jest opowieść o konaniu Chopina, a także – finałowe sceny – symbolicznie ilustrujące odchodzenie Norwida: w biedzie, głuchocie i zapomnieniu.
Rzęsiste brawa, jakie zabrzmiały wraz z końcem sztuki, były najlepszym podziękowaniem dla Aliny Obidniak i aktorów. Wzruszona reżyserka, długoletnia dyrektorka TCKN, z trudem trzymała wiązanki kwiatów, które dostała od wielbicieli. Po premierze gratulowano także twórcom spektaklu w teatralnym foyer. Bogdan Koca podkreślił, że żadna przemowa nie jest w stanie przebić słów wypowiedzianych w „Sztukmistrzu”. Dodał także, że tym refleksyjnym spektaklem Teatr im. Cypriana Kamila Norwida udowadnia, iż jest sceną otwartą również i na takie, rzadko dziś grane, formy. – Wiadomo teraz, kto tu jest pierwszym dyrektorem – powiedział żartem spoglądając na Alinę Obidniak.
Organizatorzy zadbali o wystawę retrospektywną ilustrująca poprzednie norwidowskie inscenizacje Aliny Obidniak (ostatnia z 1988 roku!), a na wszystkich „spoglądał” sam Wieszcz w postaci popiersia. Pozostaje refleksja – też zresztą cytowana w sztuce: – „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie: poezja i dobroć… i więcej nic…”