W minionym roku udało się zebrać 160 gatunków, a w tym roku mimo suchych ostatnich dni udało się ich zebrać ok. 200. - Grzyby są zbierane na dzień, dwa przed wystawą. Zbieramy w okolicach Jeleniej Góry – w Karkonoszach, Górach Kaczawskich, w Kotlinie Jeleniogórskiej. Czasami jeździmy w Bory Dolnośląskie, ale w tym roku ze względu na suszę nie wybraliśmy się tam – powiedział Czesław Narkiewicz, kustosz Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Bardzo często zwiedzający są zaskoczeni gatunkami, które mogą być jadalne. - Grzybów jest około 3-4 tysięcy gatunków, więc ludzie często spotykają na wystawie niektóre grzyby po raz pierwszy w życiu – stwierdził Czesław Narkiewicz. Na każdej wystawie zdarzają się gatunki, które pojawiają się po raz pierwszy lub nie były notowane od kilku lat. Wśród nich tylko nieliczne są śmiertelnie trujące. - Najgroźniejszy jest muchomor sromotnikowy czy ostatnio muchomor zielonawy – powoduje 99 proc. zatruć śmiertelnych – mówił kustosz muzeum.
Z ciekawostek mykologicznych były m.in. ozorki dębowe, soplówka bukowa, która tworzy owocniki przypominające koralowce, czy purchatnica piaskowa, który występuje na nagim piasku – u nas rośnie tylko w okolicach Wieściszowic koło Kolorowych Jeziorek. W trakcie wystawy można było porozmawiać ze specjalistami od grzybów, wymienić się doświadczeniami.
- Jest to wspaniała wystawa, ogrom pracy, pełen podziw. Na przykład mleczaj śluzowaty u nas nie występuje, pierwszy raz go widzę – mówił pan Dariusz z Beskidu Sądeckiego, który w swojej okolicy również ma wiele lasów i nigdy nie eksperymentuje z grzybami. - Absolutnie tak, tutaj nie ma miejsca na pomyłki. Zbieram tylko i wyłącznie te, co do których mam pewność – podkreślił turysta odwiedzający wystawę w Muzeum Przyrodniczym.