Czwartek, 26 grudnia
Imieniny: Dionizego, Szczepana
Czytających: 7573
Zalogowanych: 23
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: ALFABET JELONKI

Niedziela, 7 października 2007, 0:00
Aktualizacja: Niedziela, 7 października 2007, 18:10
Autor: Jelonka.com
Jelenia Góra: ALFABET JELONKI
Fot. Agnieszka Gierus
Najważniejsi samorządowcy w nie zawsze prostym zwierciadle.

Spójrzmy na ludzi z pierwszych stron lokalnej prasy z dystansem. Opracowaliśmy zbiór charakterystyk ich osobowiści z przymrużeniem oka. A może Państwo mają jeszcze coś do dodania? Prosimy o opinie.

<b> C jak </b>
Krzysztof Czerkasow
Łacińskie powiedzenie: Medicae, cura te ipsum, przekuł w czyn, lecząc nie tylko siebie samego, ale i społeczeństwo jeleniogórskie z wszelkich wad i przypadłości. W cywilu ordynator oddziału ortopedycznego szpitala wojewódzkiego. W radzie dba o polityczną kondycję oby nóg ratuszowej izby. Co prawda jej stan jest fatalny, bowiem długo unikała lekarza, aż prawie zaczęła się walić. Zabieg ratujący zaplanowano na przyszły rok. O ile medycy nie będą strajkować. Krzysztof Czerkasow ma podjąć się rehabilitacji prawej i lewej kończyny, sam pozostając w wygodnej pozycji w centrum.

Zofia Czernow
Ikona jeleniogórskiego samorządu, która zaliczyła niemal wszystkie szczeble kariery samorządowej: od prezydenta miasta, poprzez przewodniczącą rady, do szeregowej radnej. Do kompletu brakuje tylko porażki wyborczej, ale tego oczywiście pani Zofii nie życzymy.
Życiem swoim udowadnia bohaterstwo i samozaparcie. Ze stanu bezrobocia, w którym znalazła się po restrukturyzacji zarządzanego przez siebie banku, wzięła się za szydełkowanie na fotelu prezesa jeleniogórskiej przędzalni Anilux. Ta przygotowuje do produkcji wełnę moherową służącą do produkcji słynnych beretów. Tak oto ćwierć Polski nosi Zofię Czernow na głowie, nawet o tym nie wiedząc.

<b> D jak </b>
Ewa Duziak
&#8222;Od przedszkola do Opola&#8221; &#8211; tytuł popularnego programu telewizyjnego, w którym dzieci udają gwiazdy, na pewno zainspirował panią radną do startu w wyborach. Tym bardziej, że na co dzień jest przedszkolanką, więc bliskie są jej problemy najmłodszego pokolenia. I zapewne pani radna ubolewa, że nie może ono jeszcze głosować. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.

<b> K jak
Józef Kusiak </b>
Doświadczony samorządowiec jak może wykorzystuje swoje doświadczenie. Tym razem naukowe. Jako doktor nauk historycznych z tytułem uzyskanym w Moskwie ubrał się niedawno w gronostaje i został wicekanclerzem jednej z prywatnych szkół wyższych. Osłodziło to gorycz niepełnego sukcesu w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, których Józef Kusiak o duży włos nie wygrał. Teraz podobno mierzy garnitur senatora, w którym zamierza wystąpić w wieczorze wyborczym 21 października.

<b>L jak
Wojciech Leszczyk </b>
Nowa twarz w samorządzie jeleniogórskim, do której trudno się przyzwyczaić tym, co na władzy ratuszowej zjedli własne zęby. Na szczęście Wojciech Leszczyk jeszcze kły ma ostre i długo gryźć może długo. Jeśli wierzyć związkom znaczenia nazwiska z osobowością jego posiadacza, można odkryć rewelacje: duży leszcz jest gatunkiem bytującym w głębokich wodach stojących zasobnych w osady mułowe. Ma ryjowaty pyszczek, bo żywi się tym, co w mule żyje. Dzięki właściwościom aparatu gębowego może zasysać muł, a następnie wypluwać go i wyszukiwać cząstek pokarmu&#8230; A mały leszczyk?

Jerzy Lenard
Zastąpił w radzie Jerzego Łużniaka, który podjął się trudnej misji współrządzenia Jelenią Górą. Sam pan Jerzy doskonale potrafi znaleźć wyjście z labiryntu przepisów, który wymyślili urzędnicy w Brukseli w trosce o ochronę znajdujących się w tamtejszym skarbcu euro. W radzie słynie ze stateczności i można go pochwalić za statyczność. Mównicy raczej unika, ale jak już coś powie, to wszystkim idzie w pięty. Dlatego niektórzy koleżanki i koledzy radni cieszą się, że raczej rzadko korzysta z mikrofonu na sali obrad.

Janusz Lindner
Zapadł w pamięć, kiedy obcałował radną Ewę Duziak gratulując jej ślubowania. Pracuje w Zakładzie Gospodarki Lokalowej &#8222;Północ&#8221; jako inspektor do spraw obsługi tecznicznej. Czy można liczyć na wsparcie pana Janusza skarżąc się na fatalny stan techniczny większości zasobów kamienicznych tego ZGL? Ma rajca dylemat: z jednej strony na pewno wsparłby mieszkańców, którym się tynk na głowę sypie, ale &#8211; musi też dbać o własną głowę. Bo radnym się bywa, a pracownikiem ZGL się jest.

<b>Ł jak
Zbigniew Ładziński </b>
O panu Zbyszku można by napisać książkę, ale jeszcze jakoś nikt tego do tej pory nie uczynił. Swego czasu języczek u wagi w politycznych sporach. Dziś wagę wydarzeń przeniósł do Wrocławia, gdzie godnie reprezentuje miasto prezesując dolnośląskim rzemieślnikom. Klasyczny przykład kariery od pucybuta do milionera. I filantropa przy okazji. Miłośnik motoryzacji: miał zabytkowego opla, fiata 126 p, lexusa i mercedesy. Tęskni za luxusem, pomyłka &#8211; lexusem. Ale ostatnio przesiadł się do samolotu: był w Senegalu i promował Wrocław przed EXPO 2012.

Ireneusz Łojek
Miłośnik natury i pośrednio epoki Edwarda Gierka, kiedy to powstało zarządzane przez pana Ireneusza sanatorium Granit w Szklarskiej Porębie, dziś należące do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Co prawda stanowisko zdobył dzięki wsparciu ludzi o poglądach zupełnie innych od gierkowskich, ale&#8230; magia miejsca pozostaje.

Jerzy Łużniak
Mówi się, że to alter ego Władymira Putina z racji łudzącego podobieństwa do prezydenta Rosji. Jednak na tym podobieństwie się kończy, bo obydwie postaci mają zupełnie różne życiorysy. Jerzy Łużniak nie cierpiał Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. A kiedy jego sobowtór robił karierę w KGB, pan Jurek zajmował się działalnością rzemieślniczą produkując solidne i trwałe donice. Teraz jeden i drugi są prezydentem. Do Jerzego Łużniaka nie wypada jednak zwracać się per &#8222;towarzyszu&#8221;, a do Władymira Putina &#8211; uchodzi.

<b> M jak
Grażyna Malczuk </b>
Żelazna dama samorządowa tak bardzo polubiła salę obrad, że &#8211; nawet kiedy oficjalnie wybory przegrała &#8211; to i tak doprowadziła do tego, że je wygrała. Przy okazji ujawniła skrywany dotąd talent śledczy. Pani kanclerz Kolegium Karkonoskiego nie pomyliła się węsząc spisek układu i ujawniając błędne przeliczenie głosów w jednej z komisji. Miała rację. Teraz wszyscy żałują, że w sumie z wykształcenia jest tylko pedagogiem, bo doskonały z niej materiał na Sherlocka Holmesa w spódnicy w czerwoną kratę.

Piotr Miedziński
Najmłodszy radny jeleniogórski. Przyszłość samorządu stolicy Karkonoszy. Student Akademii Ekonomicznej na jeleniogórskim Wydziale Gospodarki Regionalnej i Turystyki. Już czwarty rok, a więc z górki. Będzie łatwiej, bo z uczelnią związany jest prezydent miasta. A pan Piotr udziela się w dwóch komisjach w radzie i jest aktywnym sportowcem. Złośliwi mawiają o nim, że to cicha woda, lecz ich przeciwnicy szybko uzupełniają: brzegi rwie.

Krzysztof Mróz
Jeleniogórski cień posła Adama Lipińskiego, który znakomicie zastępuje w terenie nieobecnego raczej wśród swoich wyborców parlamentarzystę. W radzie słynie z celnych przemówień oraz inicjatyw społecznych. To właśnie Krzysztof Mróz wpadł na genialny pomysł, aby radnych nauczyć liczyć za pomocą maszyn do głosowania. Entuzjasta telefonów komórkowych. Mówi się, że radny Mróz ma gorącą linię z gabinetem premiera w Warszawie. Ale to chyba tylko plotki.

<b> O jak </b>
Marek Obrębalski
Już pierwsza, doskonała w kształcie litera prezydenckiego nazwiska, sugeruje, że mamy do czynienia z osobnikiem nieomylnym. Perfekcyjny w swojej pracy akademickiej do tego stopnia, że jedna uczelnia to za mało, aby w pełni objawić jego talent oratorski i dydaktyczny. Marek Obrębalski tak bardzo przywiązany do swoich obowiązków, że stały się dla niego przyjemnością i hobby zarazem. W nielicznych wolnych od samorządowego kieratu chwilach, dla rozrywki i pracy, układa strategie. Z korzyścią dla półek uczelnianych archiwów i ku wielkiej radości studentów, którzy z pasją i do poduszki pochłaniają dzieła swojego Mistrza niczym bestsellery.

<b> P jak </b>
Hubert Papaj
Duma średniego pokolenia i najmłodszy szef rady miejskiej w historii nowoczesnej Jeleniej Góry. Jest oszczędny aż do bólu, przypominając czasem towarzysza Władysława Gomułkę zwanego Wiesławem, który chciał zastąpić cytryny kwaszoną kapustą. Nie zgodził się na zakup elektronicznych maszynek do głosowania, które zastąpił kolorowymi kartkami służącymi rajcom do wyrażania swojej opinii. Ów ból lubi łagodzić wyrobami pszczelarskimi. Ludzie do radnego Papaja ciągną jak pszczoły do miodu, którym najpewniej posmaruje listy w następnych wyborach samorządowych.

Grażyna Pawlukiewicz-Rehlis
Uzupełniła skład rady po wygranych przez Marka Obrębalskiego wyborach na prezydenta. Taka zamiana zobowiązuje. Pani Grażyna jest instruktorem ds. rehabilitacji Polskiego Związku Niewidomych. Więc już z tej racji potrafi przewidzieć rzeczy nieprzewidywalne. Jej nazwisko niebawem trafi na wyborcze listy. Ciekawe, co przewidzi: sukces, czy porażkę. I z jednego i z drugiego wyborcy się ucieszą. Jeśli przegra starcie sejmowe, pozostanie w radzie. W odwrotnym przypadku pojedzie do Warszawy. Ale sprawy Jeleniej Góry i rodzinnej Czernicy zawsze będą bliskie jej sercu.

Jerzy Pleskot
Strzelec wyborowy gotowy do ofiar za ojczyznę jako szef Ligi Obrony Kraju. Namiętny obrońca zielonych płuc miasta, czyli ogródków działkowych. Niczym lew walczył o zachowanie skrawka zieleni między ruchliwymi ulicami Drzymały i Różyckiego, gdzie działkowicze mają plony z niewielką domieszką ołowiu. Lubi rządzić: jako przewodniczący poprzedniej rady trzymał rajców mocną ręką. W każdej chwili gotowy do porady obecnemu &#8222;starszemu&#8221; rajców &#8211; Hubertowi Papajowi, którego mógłby być ojcem.

<b> R jak </b>
Anna Ragiel
W radzie reprezentuje lobby zwierzęce. Miłośniczka czworonogów wszelkich, a zwłaszcza kameleonów. Te osobliwe gady zmieniają barwy i świetnie dostosowują się do otoczenia unikając przy tym pożarcia przez krwiożerczych drapieżców. Rajczyni stara się postępować tak, aby i wilk był syty i owca cała. Raczej nie kupuje kota w worku i robi wszystko, aby do jej gabinetu &#8211; jako wiceprzewodniczącej rady &#8211; pukał nie tylko pies z kulawą nogą. Na takie postępowanie niektórzy radni ripostują, że koń by się uśmiał. Ale radnej A. Ragiel i rżenie ogiera nie przeszkadza. I stara się unikać robienia niedźwiedziej przysługi. Choć jaka jest &#8211; każdy widzi.

<b> S jak </b>
Józef Sarzyński
Weteran samorządu jeleniogórskiego i posiadacz fortuny powiększonej jeszcze o zaległe wynagrodzenia i odprawy. W młodości świetny długodystansowiec, co pozwala mu także na bicie rekordów w zacnym magistracie, w którym zasiada nieprzerwanie na różnych stanowiskach od ponad 10 lat. Wcześniej też dyrektorował temu i owemu. Talent oratorski lubiący wnikliwe wywody na tematy związane z inicjatywą wynikającą z kwestii społecznych. Lubi wtapiać się w lud robotniczy i rezygnuje z wielu przywilejów należnym władzy: jeździ &#8211; jak każdy szary jeleniogórzanin autobusem. I nie ma samochodu, choć stać go na kilka, bardzo dobrych marek.

Miłosz Sajnog
Człowiek, który miał rządzić Jelenią Górą. I prawie mu się to udało, lecz podłożył mu nogę Marek Obrębalski. Złośliwi mówią, że to sam pan Miłosz sobie nogę podłożył słuchając niepotrzebnie rad swojego środowiska, a nie kierując się własną przebogatą osobowością. Znawca Uzbekistanu. Biegle włada językiem rosyjskim i podobno &#8211; aby nie wyjść z wprawy &#8211; ucina sobie pogawędki w mowie Putina z byłym prezydentem Józefem Kusiakiem. Jak doktor z doktorem. Cyklista. Woli jeździć rowerem poza Jelenią Górą, bo tu nie ma warunków.

Zbigniew Sawicki
Przede wszystkim znany jako mąż swojej żony. Nie, nie ten z filmu Stanisława Barei, tylko małżonek posłanki Beaty Sawickiej, jeszcze posłanki. Jako specjalista w pewnym przedsiębiorstwie melioracji i inżynierii środowiska, infiltruje środowisko, naturalne rzecz jasna. I melioruje, czyli &#8211; mówiąc po naszemu &#8211; ulepsza. Na pewno pomaga panu Zbigniewowi pozycja małżonki. Ale jej kariera poselska dobiega końca. Na szczęście przed radnym Sawickim jeszcze trzy lata rajcowania, bo przedwczesne wybory w radzie raczej się nie zdarzają.

Zbigniew Szereniuk
Jeleniogórzanin z naboru na zastępcę prezydenta. Chyba najdłużej, bo kilka miesięcy, wyczekiwana postać w jeleniogórskim samorządzie. Nasi krajanie tak się za nim stęsknili, że wcale nie przeszkadza im, że pan Zbyszek nie jest stąd. Zastępca prezydenta pochwalił się przy okazji, że wie, gdzie leży Jelenia Góra. W końcu geograf z zawodu.
Poseł Jerzy Szmajdziński też z Jeleniej Góry nie jest, a każdy uważa go za swego. Tak więc wszystko przed panem Zbyszkiem&#8230;

<b> T jak </b>
Wiesław Tomera
Łudzące podobieństwo do doktora Dolittle do pierwotypu bohatera książek dla dzieci pióra Hugha Loftinga omal nie oznaczało początku kariery filmowej radnego Tomery. Jednak marzenia skończyły się, bo zaangażowano Murzyna, czyli sympatycznego Eddiego Murphy&#8217;ego. Może to i lepiej, bo nasz dr Dolittle może w pełni i z oddaniem poświęcić się pracy samorządowej dla dobra Jeleniej Góry. I już czwartą z rzędu kadencję.

<b> W jak </b>
Bożena Wachowicz-Makieła
Nowa twarz w radzie, która swoim sympatycznym uśmiechem rozjaśnia nawet najbardziej nudne sesje. Uprzejma: z tymże uśmiechem serwuje także kawę ludziom, z którymi nie jest jej po politycznej drodze. I zapewnia, że ta kawa na pewno nie jest zatruta. Częstowani nie mają powodu, aby nie wierzyć. Przekonuje się o tym Józef Kusiak, który po kawie z rąk radnej Bożeny Wachowicz-Makieły przeżywa namiętnie drugą młodość i promieniuje tym samym, szczerym uśmiechem spod charakterystycznego wąsa.

Cezary Wiklik
Człowiek ze stali, któremu nawet mrozy nie są straszne. Ani lodowisko na ulicy, choć porusza się po mieście rowerem. Niezależnie od pogody i warunków drogowych w tym samym charakterystycznym stroju, czyli kraciastej koszuli i kamizelce. Jak on dał się namówić na założenie garnituru? Tego nie wie nikt. Ale kiedy tylko nie ma posiedzenia, pan Czarek wraca do swojego pierwotnego wcielenia i pedałuje. Znany też jako jedyny w okolicy posiadacz tramwaju i samochodu marki Łada. Tramwaju musiał się pozbyć, ale łada służy mu świetnie. Nikt jej nie ukradnie, bo jest zbyt charakterystyczna. To jedyne takie auto w mieście. Tramwaj zresztą też.

<b> Z jak </b>
Józef Zabrzański
Twarz, jak to się ostatnio mówi, oligarchii wśród jeleniogórskich rajców. Przedsiębiorca prowadzący biuro rachunkowe. W ostateczności, kiedy nie może liczyć na poparcie opozycyjnych klubów radnych, zawsze może liczyć na swoje biuro, które wszystko skrupulatnie policzy. Sprzedaje też oprogramowanie. Być może w jego ofercie będzie symulacja wyników do październikowych wyborów parlamentarnych. Panu Józefowi na pewno na takiej pomocy naukowej zależy, gdyż sam startuje w tym wydarzeniu i skrupulatnie liczy, że ma duże szanse.

Czytaj również

Sonda

Czy w Wigilię będziesz miał(a) na stole 12 potraw?

Oddanych
głosów
709
Tak
22%
Nie wiem, nie liczę; może być 7 albo 15
78%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Stanowski i Mazurek kłamali i szkalowali reporterów
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
112
Kolizja z Teslą
 
Aktualności
Życzenia od Prezydenta Polski
 
Aktualności
Hotel Sanssouci w Karpaczu ma ruszyć wiosną
 
Jelenia Góra - KARR
Życzenia Świąteczne od KARR S.A.

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group