Jak informowaliśmy, wojewoda dolnośląski Jerzy Jurkowlaniec w odpowiedzi na skargę radnych powiatowych z klubu PiS stwierdził, że przewodniczący złamał prawo, odmawiając zwołania sesji nadzwyczajnej.
– Chcieliśmy ustalić, czy sprzedając szpital zarząd powiatu nie działał na jego szkodę. Mieliśmy swoje wnioski i chcieliśmy poznać na ten temat wszystkie posiadane przez starostę informacje. Wystarczyło nam wytłumaczyć, czy nasze obawy są zasadne, czy nie – powiedział radny Eugeniusz Kleśta.
Zbigniew Jakiel uzasadnił odmowę zwołania sesji tym, że pismo nie zawierało projektów uchwał.
– Nie odmówiłem zwołania sesji, napisałem jedynie, że nie jest ono możliwe na postawie tego wniosku. Nie można bowiem zwoływać sesji nie dołączając projektów uchwał, o czym mówi art. 15 ust. 7 o samorządzie powiatowym. Nie mówiąc już o tym, że nie zdarzyło się nic istotnego, co uzasadniałoby zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia rady. Miałem ponadto wątpliwości, czy umowę sprzedaży można pokazać wszystkim radnym – mówi Zbigniew Jakiel. Podkreśla, że zamierza zwrócić się do prezesa rady ministrów z prośbą o rozstrzygnięcie sporu.
– Mimo rozstrzygnięcia wojewody, który jasno udowodnił, że przewodniczący nie miał prawa odmówić zwołania sesji, pan Jakiel twierdzi, że to tylko opinia wojewody, a on sesji i tak nie zwoła – czyżby przewodniczący realizował w taki sposób dawne zawołanie, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie? Jeśli przewodniczący będzie się upierał przy niezwoływaniu sesji – na której chcemy, miejmy nadzieję, rozwiać niepokojące nas pytania – zmuszeni będziemy zwrócić się do prokuratury. Będziemy chcieli, żeby rozstrzygnęła, czy przewodniczący nie łamie prawa blokując opozycji dostęp do istotnych informacji – ripostuje Kleśta.