– Gdzie są ci inwestorzy, którzy za naszych rządów mieli czekać na granicy miasta? Mieli być tuż tuż i nikt ich do dzisiaj nie widział – ironizował Józef Kusiak. – Gdzie są te miliony z unii europejskiej, które zapowiadał prezydent Obrębalski podczas kampanii wyborczej?
– Są tylko te pieniądze, które zapewniła moja ekipa na inwestycje wodociągowe i drogowe. To my wymieniliśmy znaczną część taboru MZK. Nie cieszę się, jak wielu polityków prawicy i centrum z porażek i nieudolności obecnej ekipy, bo traci na tym miasto i mieszkańcy Jeleniej Góry – ciągnął były szef miasta.
– Sukcesem miała być obwodnica południowa, tymczasem jej budowa odsuwa się w czasie i rosną koszty – wtórował Józef Sarzyński, były zastępca prezydenta. Zostaje chyba tylko instalacja nocnego doświetlenia centrum miasta, jako sukces tej ekipy.
– Lewica zmarnowała osiem lat w których Jelenia Góra mogła rozwijać się jak na przykład Wrocław – ripostuje zastępca prezydenta miasta. Jerzy Łużniak. – My teraz musimy naprawiać, co oni zepsuli. Sprzedali za śmieszne pieniądze tereny na Jasnej i na Kilińskiego, gdzie nic się nie dzieje. My podobne tereny na Krośnieńskiej sprzedaliśmy pięć razy drożej i już tam trwa inwestycja. Nic nie zrobili z mieszkaniami socjalnymi, my niedługo oddamy 60 mieszkań w dawnym akademiku przy Wyczółkowskiego.
Również zakup nowych autobusów w leasingu dla MZK to według Jerzego Łużniaka zmarnowane pieniądze.
– W leasingu kupują bogacze, a nie ubogie samorządy – tłumaczy. – Kupiono 15 autobusów za olbrzymie pieniądze. My kupiliśmy używane autobusy MAN za ułamek tej kwoty. Gdybyśmy mieli pieniądze wydane na te 15 nowych autobusów, wymienilibyśmy 40 pojazdów, czyli połowę taboru MZK.
– A już szczególnym „sukcesem” poprzedników jest te dwadzieścia dróg w Sobieszowie i Cieplicach. Wybrano jednego wykonawcę, zamiast dwudziestu oddzielnych kontraktów na każdą ulicę. Teraz walczymy z brakoróbstwem firmy wykonawczej i po raz pierwszy nie odbierzemy dróg przed poprawieniem usterek – grzmi Jerzy Łużniak.
A poprzednicy odebrali ulicę Wolności którą zaczęto naprawiać po roku, Mickiewicza, która po kilku miesiącach zaczęła się sypać. – Mógłbym tak wyliczać, ale jeleniogórzanie dobrze to wiedzą, bo przez lata zżymali się na ich porządki – dodał.
Czy ten atak lewicy to rzeczywisty wyraz troski o miasto? Czy też raczej próba pierwszych ciosów przed – w tym przypadku – negatywną kampanią wyborczą, która czeka nas za około dwa lata?