Przy okazji zobaczyłem pustki w lokalu na rogu nieopodal, gdzie kiedyś od zawsze był sklep spożywczy. No trudno, nie ma wyjścia zawracam do Pizzy Hut. Po drodze jeszcze kiosk Ruchu zamknięty jest z kartką: Dam pracę 3200 na rękę i jeszcze jeden lokal, nie pamiętam co tam było. Na trzech dużych szybach napisy DO WYNAJĘCIA i numer telefonu. Smutne. Idę dalej i widzę szyldy Sphinxa. No myślę super, tam jedzenie było dobre. Podchodzę bliżej – drzwi zamknięte, w środku ciemno i pusto. Szlag jasny, to już zaczyna być kłopot bo czasu mało.
Na szczęście Pizza Hut otwarta ale w środku tylko 3 osoby, gdzie zwykle tam było kilkanaście co najmniej w środku tygodnia. Na Konopnickiej też kilka sklepów pustych z kartkami DO WYNAJĘCIA. Ciemne, brudne, odstraszające. Ciekawe kto to wynajmie i po co? - myślę sobie. Skoro ktoś to zamknął bo interes „nie szedł” to nikt teraz tych lokali nie wynajmie. I raczej będą stały puste i smuciły gości. Bo pewnie mieszkańcy do takiego widoku przywykną.
Jak dla mnie, dla byłego mieszkańca, albo przyjezdnego turysty smutny to widok, bo co gorsza w tych pustych lokalach nie było kartek, że np. sklep przeniesiony pod inny adres albo do nowej galerii. Aaaa… Wcześniej zaszedłem jeszcze do Pasażu Grodzkiego. I dopiero tutaj widać dramat! Schody ruchome nie działają, na piętrze ciemno i pustki, na drugim piętrze ciemno i pustki. Na parterze tylko „wysepka” z foliami do telefonów, obok sklep z garniturami i przy wejściu kawiarenka. Na samej górze się fitness klub ostał – na szczęście jeszcze niektórzy o formę swoją dbają. W całym obiekcie działają tylko cztery punkty handlowe. I winda. No dramat na całego. Jak ktoś na co dzień mieszka w dużym mieście np. we Wrocławiu, to się za głowę łapie – jak to możliwe?
Myślę, miasto powoli zamiera… Ale to może tylko centrum zamiera, bo przecież w innych miejscach sporo się dzieje jak się pojeździ i poogląda. Wyrosły dwie nowe galerie handlowe (na razie widać kolorowe i pełne sklepów jak się obok przejeżdża). Jest kolejna Biedronka, Lidl po liftingu ładnie się prezentuje. Tu stare budynki zburzone i już coś nowego w tym miejscu powstaje. Tam blok mieszkalny nowy wybudowany, a gdzie indziej kolejny rośnie. W sumie nie jest tak źle – myślę sobie. Dobrze, że tylko pół godziny od Jeleniej są góry. Dzięki temu i tak tu po drodze się zatrzymam, choćby na kawę w Maku.