Dzisiaj (26.11) pod Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze zebrała się grupa osób, które domagają się unieważnienia wyniku wyborów do Senatu w naszym okręgu, a co za tym idzie – powtórki wyborów. Podobny protest odbędzie się jutro pod Sądem Najwyższym, gdzie będzie rozpatrywana skarga wyborcza mieszkańca naszego miasta.
Spotykamy się, ponieważ przy wyborach do Senatu doszło do przekrętu. Dzięki temu, że Kazimierz Klimek na karcie do głosowania miał logo Lewicy, zdobył ponad 27 tysięcy głosów. Przypomnijmy sobie, że wcześniej K. Klimek osiągał wyniki w granicach 6-7 tysięcy - powiedział Krzysztof Moździerski z Inicjatywy Polskiej, który pikietą pod Sądem Okręgowym chciał wesprzeć skargę wyborczą Bartosza Browarnego, która będzie jutro rozpatrywana w Warszawie.
Zdaniem naszych rozmówców, błędne logo na karcie wyborczej (zamiast loga partii Polska Lewica było logo Lewicy) miało duże znaczenie dla decyzji wyborców - mimo że pod nazwiskiem kandydata był podpisany prawidłowy komitet "KW Polska Lewica").
Duża część osób zwracała uwagę na logo - przekonuje K. Moździerski. - Chcemy pokazać, że w Jeleniej Górze wiemy o tym przekręcie i domagamy się powtórzenia wyborów do Senatu - dodał przedstawiciel partii Barbary Nowackiej.
Postanowiłem złożyć protest wyborczy, ponieważ uznaję, że reguły czystej, uczciwej gry, kampanii wyborczej, samego procesu wyborczego - zostały mocno naruszone. Przy kandydacie małej partii Polska Lewica pojawiło się kompletnie inne logo - innego komitetu. To logo mnie, oraz bardzo wielu innych ludzi w Jeleniej Górze - wprowadziło w błąd i tylko dlatego głosowaliśmy na tego kandydata - powiedział Bartosz Browarny, autor protestu wyborczego, który będzie rozpatrywany jutro o 9:00 w Sądzie Najwyższym. - Nie chodzi o to, żeby wygrała ta, czy inna partia, tylko, żeby doszło do powtórzenia wyborów, a ich wyniki były uczciwe - dodał B. Browarny.
Wśród przybyłych spoza Jeleniej Góry był Mateusz Kijowski (były lider Komitetu Obrony Demokracji, a obecnie Wolność-Równość-Demokracja) oraz Marcin Skubiszewski z Obserwatorium Wyborczego. Zapowiadany był też płk. Adam Mazguła, ale ze względów osobistych nie dojechał.
Zdarza się, że ktoś wygrywa w wyborach tylko dlatego, że ma znane nazwisko. Nie wszyscy ludzie analizują dokładnie kandydatów, a na plakatach kandydata Polskiej Lewicy też było podobieństwo do Lewicy. Za umieszczenie tego logo na kartach wyborczych odpowiada Państwo i to było ewidentne nadużycie, błąd. Wybory powinny być powtórzone, bo wyborcy zostali oszukani - ocenia Mateusz Kijowski.