Do dyskusji na temat opóźnień w realizacji jednych z największych inwestycji miasta w ostatnich latach włączyło się wielu radnych, chociaż jak zwykle najwięcej do powiedzenia miała opozycja. Oliwer Kubicki (PiS) do wymienionych inwestycji dodał jeszcze Park Zdrojowy, który – jak mówił – jest w opłakanym stanie. Miłosz Sajnog, który z kolei pytał o konkretny termin zakończenia budowy Term Cieplickich, wiążącej odpowiedzi nie usłyszał.
- Słyszymy, że termin jest niezagrożony. W momencie, kiedy inwestycja miała zakończyć się w październiku, a miasto w listopadzie wyrzuca z placu budowy wykonawcę i inżyniera kontraktu, to moim zdaniem inwestycja jest zagrożona, przede wszystkim wizerunkowo. W Polskę poszedł wyraźny sygnał, że Jelenia Góra nie radzi sobie z inwestycjami – mówi Miłosz Sajnog. - Drugą sprawą są procedury wypowiedzenia tego typu umów i rozpisywanie drugiego przetargu – terminy wyłonienia wykonawcy, ewentualne odwoływania się itp. Rozrysowując to wszystko na kartce papieru można udowadniać, że zdążymy w terminie rozliczenia inwestycji, który mija z końcem przyszłego roku. Prezydent ma plan, że do końca roku skończy inwentaryzację, w lutym 2013 r. rozstrzygnie przetarg, później sześć miesięcy będzie na wykonanie i wszystko zostanie zakończone w czasie. W rzeczywistości może być różnie, bo do tego doliczyć trzeba czas na odwołania od decyzji przetargowej i ewentualne procesy sądowe, które mogą potrwać nawet dwa lata. Moim zdaniem miasto wszystkie te czynności, związane z wypowiedzeniem umów, robiło bardzo opieszale, ciągle czekało. Ja rozumiem, że prawnicy twierdzili, że takie zachowanie jest najlepszym rozwiązaniami i oby tak było. Patrząc jednak na działanie innych samorządów, np. Wrocławia w odniesieniu do budowy stadionu wydaje mi się, że Jelenia Góra była bardzo zachowawcza i to może się na nas bardzo negatywnie odbić. Może. Jak to się naprawdę zakończy, to naprawdę nikt nie wie. Mi brakuje stanowczego postawienia sprawy, spięcia się i skończenia tej inwestycji – mówi Miłosz Sajnog z klubu Razem dla Jeleniej Góry.
Radny Zbigniew Ładziński podawał przykład prywatnego przedsiębiorcy z Jeleniej Góry, który skorzystał z tego samego programu unijnego, nie wywiązał się z terminu realizacji inwestycji i musiał zwrócić dotację.
- Kolejny raz przesuwamy termin zakończenia budowy stadionu, czy nie będzie to tak, jak w przypadku prywatnego przedsiębiorcy, że będziemy musieli oddać pieniądze? Przecież wszyscy traktowani są tak samo – mówił.
Wiceprezydent Hubert Papaj zapewniał jednak, że terminy rozliczenia pieniędzy unijnych nie są zagrożone.
- My odpowiadamy za inwestycje miejskie. Każdy podmiot sam negocjuje terminy rozliczenia dotacji i wnioskuje o ich przedłużenie. Nie wiem jak to było w przypadku wspomnianego przedsiębiorcy, ale nam zwrot pieniędzy nie grozi – mówił wiceszef miasta Hubert Papaj.