– Wieczorem nie dało się wyjść z domu, taki był smród – mówi Anna Kosmęda, mieszkająca tuż obok placu Ratuszowego. – Mamy XXI wiek, nowoczesne technologie. A śmierdzi tak, jakby odchody z całego miasta zebrano w jednym miejscu.
Na nieprzyjemny zapach narzekają tez uczniowie Zespołu Szkół Technicznych „Mechanik”.
– Nie można nawet okna w klasie otworzyć, bo smród wdziera sie do środka – mówią Piotr Tymofij i Tomasz Osuchowski z klasy II b.
– Zwykle przed lekcjami staliśmy na szkolnym podwórku. Teraz od razu idziemy do budynku, bo na zewnątrz po prostu śmierdzi. Aż głowa boli – dodają Przemysław Żukowski, Łukasz Pawłowicz i Robert Szatkowski.
– W takich warunkach nie da się prowadzić lekcji wychowania fizycznego na boisku – dodaje Robert Rząsa, nauczyciel w–f i pedagog szkolny.
Przed modernizacją oczyszczalni smród wyczuwalny był w okolicach zakładu, czyli przy ul. Lwóweckiej, Jana Pawła II, obok Tesco. Władze miasta obiecywały, że kiedy nowa oczyszczalnia ruszy, fetor zniknie. A jest i to jeszcze większy. Smród roznosi się na placu Ratuszowym, ul. Wojska Polskiego czy Wolności. Poczuli go nawet mieszkańcy ulicy Sudeckiej, po drugiej stronie miasta! Szczególnie uciążliwy jest w cieplejsze wieczory i poranki.
– Właśnie ustalamy przyczyny nieprzyjemnego zapachu – mówi Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. Miasto odebrało już inwestycję od wykonawcy, firmy Skanska, ale natychmiast zgłosiło usterkę. – Zgodnie z umową, inwestycja musi spełniać wszelkie normy, a tak nie jest. Dlatego też wykonawca musi to naprawić – mówi Jerzy Łużniak.
Tyle tylko, że naprawienie usterki nie będzie łatwe. Bo teoretycznie wszystko jest w porządku. Skanska wykonała inwestycję zgodnie z projektem. Nie mogła nawet pozwolić sobie na odstępstwa, gdyż wówczas groziłoby to utratą dofinansowania z unijnych pieniędzy (cała modernizacja oczyszczalni kosztowała ok. 40 mln. złotych – przyp. aut.). Oczyszczone ścieki mają też właściwe parametry.
Dlaczego zatem śmierdzi? Wiadomo jedynie, że nieprzyjemny zapach wydobywa się z kompostownika, czyli nowoczesnego urządzenia, które przetwarza osad pozostały po ściekach. W wyniku tego powstaje kompost, nadający się do rekultywacji terenów skażonych lub w rolnictwie do użyźniania gleby.
– Najprawdopowodniej zawodzą urządzenia, które oczyszczają powietrze z kompostownika – mówi Jolanta Piasecka–Nowak, pełnomocnik do spraw realizacji projektu Funduszu Spójności. – Zastosowaliśmy tzw. ozonatory, które mają oczyszczać powietrze, ale one nie wystarczają. Niewykluczone, że trzeba będzie je wymienić na biofiltry.
To jednak dodatkowy wydatek, rzędu kilku tysięcy złotych.
Co dalej? Najprościej byłoby wyłączyć ów kompostownik i nie przetworzony osad wywozić na wysypisko. Wówczas by nie śmierdziało. Tyle tylko, że budowa urządzeń do przetwarzania odpadów kosztowała kilka milionów złotych. Kompost z kolei spółka „Wodnik”, która ma zarządzać oczyszczalnią, będzie mogła sprzedawać.
W minionym tygodniu próbki wydobywającego się ze zbiorników kompostowych powietrza pobrali pracownicy Politechniki Wrocławskiej. – Zbadane zostaną jego skład chemiczny i stężenie – powiedział Franciszek Knop, pracownik PWr. – Najprawdopodobniej smród powstaje przez związki siarki. Niestety, przy takich procesach nie da się ich wyeliminować. Można je jedynie oczyścić powietrze za pomocą specjalnych urządzeń – powiedział.
Kompostowanie przebiega według nowoczesnej fińskiej technologii. W przyszłym tygodniu do Jeleniej Góry ma przyjechać specjalista z Finlandii, który dokładnie przyjrzy się procesowi kompostowania w jeleniogórskiej oczyszczalni. Być może wtedy miasto dowie się, co trzeba zrobić, żeby usunąć źródło smrodu.
– Zrobimy to najszybciej, jak tylko się da – zapewnia Jerzy Łużniak.